Niekorzystny dla Polski wyrok Wielkiej Izby Trybunału Praw Człowieka w sprawie skarg katyńskich ma - zdaniem komentatorów - swój głębszy wymiar. Decyzja ta ma raz na zawsze powstrzymać wszelkie skargi dotyczące zdarzeń, do których doszło przed powołaniem do życia Trybunału, czyli przed rokiem 1950.
Wyrok w sprawie skarg katyńskich wywołał wiele emocji i znaków zapytania. W wyroku Wielka Izba po raz pierwszy w sposób jednoznaczny stwierdziła, że nie ma kompetencji zajmowania się sprawą z czasów przed powstaniem Europejskiej Konwencji. W kuluarach mówi się, że wyrokiem tym postanowiono raz na zawsze powstrzymać skargi dotyczące historycznych zdarzeń.
Przyznanie racji rodzinom ofiar stworzyłoby precedens i otwarcie puszki pandory. Armenia mogłaby na przykład zaskarżyć Turcję za dokonanie ludobójstwa. Przykłady można mnożyć. Polskie rodziny - jak twierdzono - miały rację i powinny były wygrać. Padły jednak ofiarą strategii Trybunału, który w wyroku wyraźnie stwierdził, iż nie chce w przyszłości zajmować się tego typu sprawami. Komentatorzy zwracają też uwagę, że wyrok nie drażni Rosji, co - jak się przypuszcza - także było jednym z argumentów przy podejmowaniu decyzji.