Andrzej Nowak, mówiąc o wyroku Trybunału (czytaj więcej >>>), stwierdza, że na wyjaśnieniu zbrodni katyńskiej nikomu nie zależy. A przynajmniej nie na tyle, żeby psuć sobie przez nią stosunki z Putinem.

Reklama

Sowietolog, podkreślając, że nie ma wystarczającej wiedzy prawniczej, by z tego punktu widzenia oceniać argumenty Trybunału, stwierdza, że dla niego jest to gest umycia rąk. Przypomnijmy, że sędziowie stwierdzili, iż nie mogą ocenić rosyjskiego śledztwa ws. zbrodni katyńskiej, ponieważ Rosja przyjęła Europejską Konwencję Praw Człowieka dopiero po rozpoczęciu postępowania w tej sprawie. A w 1940 roku, kiedy to do zbrodni doszło, nie było ani Trybunału, ani samej Konwencji.

- Trybunału norymberskiego też jeszcze nie było, kiedy Hitler zakładał obóz w Auschwitz. (...) Ten wyrok to bardzo smutny dzień dla Europy, a raczej dla wiary w sprawiedliwość, którą Europa dla wielu, zwłaszcza na wschodzie kontynentu, miała reprezentować - odpowiada Nowak.

Jego zdaniem problemem jest fakt, że pamięć o zbrodniach komunizmu umyka w krajach Zachodu, gdzie Władimir Putin uważany jest za może odrobinę egzotycznego przywódcę w miarę normalnego państwa. Jego zdaniem, może się to zmienić, jeśli zmieni się świadomość historyczna w Polsce, także ta dotycząca właśnie Katynia. - Dopóki sami nie zaczniemy rozumnie pielęgnować pamięci o ofiarach zbrodni komunistycznych, nasza troska o wiedzę historyczną Francuzów, Belgów czy Portugalczyków, którzy nigdy nie zaznali komunizmu, będzie niepoważna - dodaje.