Tomasz Żółciak: Urzędy w całej Polsce zaczęły już wydawać nowe dowody osobiste. Po co skoro nie ma w nich kilku istotnych informacji?
Tomasz Szubiela*: Nowy dowód osobisty zawiera mniej informacji niż dotychczas. Nie ma w nim m.in. rysopisu i adresu zameldowania. Wbrew krążącym opiniom, to bardziej dogodne dla obywatela. Oprócz tego, że dokument będzie trudniejszy do sfałszowania dzięki nowym zabezpieczeniom, to jeszcze obywatel przy każdorazowej zmianie miejsca zameldowania, nie będzie musiał już tego dokumentu zmieniać.
To dlaczego gminy, np. Kraków, przez ostatnie dni namawiały swoich obywateli do tego, by wyrabiali stare dowody i uniknęli tym samym kłopotów?
Dostrzegliśmy te komunikaty, chcę jednak podkreślić, że urzędnik nie będzie miał potrzeby proszenia o dodatkowy dokument potwierdzający adres zameldowania obywatela. Będzie on miał dostęp do systemów takich jak rejestr PESEL, gdzie będzie mógł to sobie potwierdzić. W podobny sposób weryfikacji dokonają instytucje zewnętrzne, np. banki. Przecież przy zaciąganiu kredytu dowód osobisty nie jest jedynym dokumentem, w oparciu o który zawiera się umowy z bankiem. Paszport również stwierdza tożsamość obywatela, też nie zawiera danych o meldunku, a jednak skutecznie funkcjonuje.
ZOBACZ TAKŻE: Polacy wystraszyli się nowych dowodów. Rzeczywiście jest się czego bać? >>>
No to może darujmy sobie ten nowy dowód i zostańmy przy paszportach?
To nie jest możliwe. Obydwa dokumenty są dokumentami podróżnymi, z tą różnicą, że dowód umożliwia poruszanie się w obrębie strefy Schengen, a paszport umożliwia także podróżowanie do krajów spoza Unii Europejskiej.
To tylko kolejny argument przemawiający za likwidacją dowodu i zostaniem przy paszportach.
W dalszym ciągu uważam, że oba dokumenty są potrzebne. Są natomiast kraje, gdzie nie istnieją dokumenty takie, jak dowód osobisty, ale każde z państw ma pewien dokument, który pełni rolę wiodącą w identyfikacji obywatela. Przykładowo w Stanach Zjednoczonych takim dokumentem jest prawo jazdy.
Wracając do dowodu osobistego. Wcześniej rząd zapowiadał, że blankiet będzie wyposażony w czip, który integrowałby pewne usługi i ułatwiał obywatelom zdalne załatwianie spraw urzędowych. Z czipa zrezygnowano, a mimo to zmieniamy dowód. Czy bardziej niż o zmianę blankietu nie chodziło wam o to, by nie stracić unijnego dofinansowania? Nie doszliście do wniosku, że lepiej wydać cokolwiek niż nic i nie narazić się na zwrot milionów euro do Komisji Europejskiej?
Projekt pl.ID jest finansowany ze środków unijnych. Na ten moment możemy mówić o kwocie 290 mln zł, z czego 85 proc. to środki unijne finansowane z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Ale nie była to główna przyczyna zmiany dowodu osobistego. Pamiętajmy, że teraz prawie 400 tys. osób rocznie przychodzi do urzędu, aby wymienić dowód osobisty z powodu zmiany miejsca zameldowania. Z nowego wzoru dowodu osobistego znika adres - dzięki temu, przy zmianie meldunku, nie trzeba będzie każdorazowo wymieniać dokumentu tożsamości. Dlatego też już wkrótce obywatel odczuje poprawę. Ta kwestia była wielokrotnie formułowana także przez samych obywateli.
Czy jest jeszcze szansa, że w dowodzie jednak pojawi się czip?
To realna perspektywa. Zresztą w niedalekiej perspektywie zacznie funkcjonować elektroniczna karta ubezpieczenia zdrowotnego (EKUZ), która będzie służyć obywatelom w kontaktach z placówkami medycznymi.
Gdyby dowód był z czipem, to nie byłoby potrzeby wydawania odrębnej karty EKUZ.
Tak, pod warunkiem, że zastosowana w dowodzie warstwa elektroniczna umożliwiałaby „zaszycie” w niej informacji niezbędnych do realizacji usług medycznych. To byłoby korzystne chociażby z tego powodu, że ludzie często nie noszą ze sobą dokumentów, które są potrzebne podczas wizyty u lekarza. A dowód osobisty nosi prawie każdy. Ogólnie rzecz biorąc, przed produkcją dowodu z czipem należałoby się zastanowić, jakiego rodzaju informacje dodatkowe powinny się na nim znaleźć, by nie dublować istniejących dokumentów. To wymaga czasu.
Czyli dokument, który będzie wydawany od marca, to zwykła tymczasówka? Na nowym blankiecie jest miejsce na czip, ale na razie jest puste.
Nie traktowałbym tego dowodu jako tymczasówkę. My patrzymy na tę zmianę także przez pryzmat kosztów. Mimo, że dowód osobisty jest wydawany obywatelowi bezpłatnie oraz że nowy dokument jest bezpieczniejszy, to koszt jego produkcji będzie niższy niż dotychczas. W 2014 r. spersonalizowano łącznie ponad 4 mln dowodów osobistych. Szacujemy, że po zmianach przyniesie to rocznie dla budżetu państwa ponad 12 mln zł oszczędności.
Dużym udogodnieniem jest to, że o nowy dowód będzie można wnioskować przez internet, bez konieczności wizyty w urzędzie. Teoretycznie skróci to kolejki. W ubiegłym roku wydano 4,6 mln dowodów, w 2013 r. – niecałe 4 mln. Problem w tym, że możliwość złożenia wniosku zdalnie ma tylko ok. 360 tys. posiadaczy profili zaufanych na platformie ePUAP. Aby wyrobić sobie profil zaufany i tak konieczna jest wizyta w urzędzie. Nie dało się tego jakoś uprościć?
Ze względów bezpieczeństwa konieczna jest taka identyfikacja, która daje pewność, że to właściciel tożsamości wnioskuje o wydanie dokumentu potwierdzającego tę tożsamość. W większości metod uwierzytelniających konieczna jest ta pierwsza wizyta, która później nie musi się już powtarzać. Są różne metody uwierzytelniania, my zdecydowaliśmy się na ePUAP. Chcemy, by jak najwięcej osób korzystało z tej platformy. Wiemy, że jej obecny stan może nie jest zadowalający, ale jesteśmy świadomi, że początek marca to dopiero początek zmian, z których każda będzie stanowić jakiś benefit dla obywatela.
Mamy nowy dowód, pozostaje kwestia obowiązku meldunkowego. Wszyscy twierdzą, że nie da się go teraz znieść, m.in. samorządy, specjalnie powołany do tego zespół międzyresortowy i niektóre ministerstwa. Ich zdaniem za dużo ustaw musi jeszcze zostać zmienionych, a bez zmian w prawie może dojść do paraliżu. Mimo tych sprzeciwów w MSW wciąż trwają prace nad zniesieniem obowiązku meldunkowego z początkiem 2016 roku. Gdzie tu logika?
Zespół międzyresortowy miał wypracować rekomendacje dla Rady Ministrów i przygotować administrację do zniesienia tego obowiązku. Dotychczasowe prace zespołu pokazują, że będzie to niezwykle szeroka zmiana powodująca szereg reperkusji, zarówno w kwestiach legislacyjnych, jak i w działaniach administracji centralnej oraz samorządowej. Wiele resortów zgłaszało zastrzeżenia, podobnie jak samorządy, które na razie nie potrafią sobie wyobrazić funkcjonowania bez obowiązku meldunkowego. Dodatkowy miesiąc, który został dany zespołowi na prace, ma być wykorzystany również na to, by określić szczegółowy harmonogram tego zadania w terminie, który aktualnie obowiązuje w przepisach prawa, tj. 1 stycznia 2016 roku. By nie zakłócić ciągłości funkcjonowania państwa, musimy znać miejsce, w którym adres zamieszkania mógłby się znaleźć. Od strony technicznej takim miejscem jest System Rejestrów Państwowych i baza PESEL. Musimy ocenić wykonywalność tego zadania w bardzo krótkim okresie czasu, szacując wszystkie ryzyka.
To co pan odpowie premier Ewie Kopacz, gdy zapyta wprost: znosimy obowiązek meldunkowy w 2016 roku czy nie?
To poważna decyzja, którą trzeba podjąć w sposób rozważny.
*Tomasz Szubiela, wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny m.in. za realizację projektów informatycznych resortu oraz rozwój rejestrów państwowych