Komisja Europejska 20 grudnia zdecydowała o uruchomieniu art. 7.1 traktatu unijnego wobec Polski. KE dała Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.

Reklama

Na cały ten rok cieniem położyło się wszczęcie procedury wynikającej z traktatu unijnego. To zdominowało 2017 rok i zdominuje 2018 rok, dlatego, że sytuacja jest wielce niecodzienna, przeżywamy ją po raz pierwszy i tak naprawdę nie wiemy, co z tego może wyniknąć – powiedział Gil w rozmowie z PAP.

Z tego zawsze wyniknie pewne zło, bo albo my zwyciężymy a Unia przegra, albo Unia wygra a my przegramy. Zapominamy często, że my też jesteśmy Unią i mamy w tym momencie psychologicznie trudny moment. Nie chciałbym, i myślę, że Polacy w ogromnej większości nie chcieliby tego, żeby ta Unia okazała się projektem nieudanym, bo jesteśmy jej częścią. Z drugiej strony jesteśmy Polakami. Tu jest ten dyskomfort - dodał.

Zdaniem Gila rok 2017, z perspektywy, trzeba oceniać pozytywnie, a pewnym sukcesem jest „upodmiotowienie” Polski na arenie międzynarodowej.

Polska jest upodmiotowiana, stara się o to, czyni wszystko, żeby to zrobić.(…) To jest proces, który trwa, nie jest zakończony i on się nigdy tak naprawdę nie zakończy. Możemy osiągnąć pewną stabilność, pewną międzynarodową powagę, w jakiejś perspektywie czasowej, natomiast zawsze trzeba będzie o to walczyć, zabiegać, albowiem w polityce nic nie jest dane raz na zawsze – powiedział.

W jego ocenie trzeba mieć jednak świadomość zapóźnień, jakie ma Polska w stosunku do „starej Europy”, świadomość swojej peryferyjności. Jesteśmy społeczeństwem biednym, na dorobku; społeczeństwem, które być może wzbogaci się, ale dopiero w jakiejś perspektywie – zaznaczył.

Gil powiedział, że mimo wszystko rok 2017 można uznać za lepszy od poprzedniego, „jako rok dochodzenia do pewnej stabilności, pozycji”. Jak podkreślił, nie ziściły się „proroctwa o klęsce” gospodarczej czy społecznej. Chciałbym, żeby nasza historia składała się z takich lat jak ten rok, bez żadnego dramatycznego wydarzenia, bez żadnej dramatycznej katastrofy, dramatycznych napięć społecznych; kiedy mamy świadomość, że ta cegiełka do cegiełki jest dokładana i coś jest budowane - powiedział.

Jego zdaniem martwi jednak utrzymujące się zjawisko emigracji Polaków. Prawie 200 tys. naszych rodaków wyjechało z Polski. To jest najstraszniejsza rzecz, jaka może spotkać naszą ojczyznę, kiedy jej obywatele wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszej przyszłości. To jest nasza klęska i do tych setek tysięcy, które wyjechały w poprzednich latach dodaliśmy kolejną część – powiedział Gil.

Reklama

Zdaniem Gila zmiana na stanowisku premiera, jaka się dokonała 2017 r. jest elementem „pewnego układu politycznego w Polsce”. Pan premier Morawiecki, zastąpił panią premier Szydło, która była dobrym premierem. Takie prawo polityki – powiedział Gil.

W ocenie Gila Mateusz Morawiecki to „młody, dynamiczny polityk”, który „wydaje się, że wie, czego chce” i z jego osobą na stanowisku premiera można wiązać większe oczekiwania m.in. w zakresie wolności gospodarczej. Niechaj to będzie rząd kontynuacji, ale może większa dynamika i świadomość tego, że programy społeczne są bardzo ważne - i tutaj twarzą tych programów była pani premier Szydło - ale ważna jest też gospodarka, wolność w różnych aspektach – powiedział.

Podkreślił, że premier Morawiecki jest człowiekiem wykształconym, świadomym tego, jaka jest rzeczywistość w Polsce, a jaka na świecie. Powinien to zrozumieć i dać nam więcej tej wolności - dodał.

Gil przypomniał w tym kontekście sytuację w gospodarce w Polsce na przełomie lat 80. i 90. Jego zdaniem „tą erupcję wolności gospodarczej możemy przeżyć jeszcze raz”.

To nie jest tylko kwestia programów społecznych, ale to jest kwestia zarobienia pieniędzy na te programy - podkreślił.