Słabszy od rządu wydaje mi się gabinet premiera. Ale i tak nie dorówna gabinetowi prezydenta, to pewne, nawet jakby bardzo się starał! W sumie największym osiągnięciem tego rządu jest to, że nie jest to rząd PiS (a szczególnie PiS, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony), że skończył się ten szalenie przykry i niebezpieczny dla Polski sposób uprawiania polityki, dzielenie obywateli, obrażanie i bezpodstawne oskarżanie ludzi, miękki zamach na demokrację, na wartości naszej wolności i współpracy europejskiej. Szczerze mówiąc, za każdym razem, jak o tym myślę, cieszę się, że tamtych facetów już nie ma, i modlę się, żeby nie wrócili.
Słabością jest wspomniana już polityka informacyjna, a właściwie jej brak, pewna ślamazarność i niekonsekwencja we wprowadzaniu niezbędnych reform. Żaden rząd nie będzie teraz miał lekko, bo wielki kryzys wisi nad światem i pole manewru dramatycznie się zmniejsza, ale tym bardziej potrzebna wizja i odwaga. Ale cóż - na wszystko, czego ten rząd nie robi czy nie zrobi, ma prawdziwe, a jednocześnie bardzo wygodne alibi w postaci działania opozycji pod kierownictwem pana prezydenta Kaczyńskiego, który bynajmniej nie kryje, że ma w nosie interesy Polski i Europy i walczy tylko o interesy swego brata. A szkoda, bo gdyby nie ta niebywała zależność polityczna i psychiczna od lidera opozycji, ten akurat prezydent z tym akurat premierem mogliby zrobić kawał dobrej roboty.