W piątek w Berlinie spotkali się: prezydent USA Joe Biden, prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer. Omawiali możliwość zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie oraz sytuację na Bliskim Wschodzie. Nieobecność przedstawicieli Polski została przez niektórych zinterpretowana jako fakt, że nasz kraj "wypada z dyplomatycznej gry" w kwestii Ukrainy.
"Wszystko inne wymyślone przez PiS-owców"
Paweł Kowal powiedział we wtorek w Programie Trzecim Polskiego Radia, że spotkanie w Berlinie zostało zwołane ad hoc, ponieważ prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden nie mógł pojawić się wcześniej na spotkaniu w Ramstein, a "wszystko inne jest wymyślone przez naszych rodzimych PiS-owców". Nie wygląda (na to), żeby na tym spotkaniu (w Berlinie) zapadły jakieś decyzje - dodał poseł KO.
Jego zdaniem, prawdziwym tłem spotkania w Berlinie jest sytuacja prezydenta Bidena, który "patrzy na to co się dzieje w Stanach i być może to jego ostatnia wizyta we Europie przed zakończeniem kadencji" oraz sytuacja kanclerza Scholza, który "chwyta się już wszystkiego, aby wyskoczyć z poparciem dla socjaldemokratów".
"Niemcom pasowałoby więcej pokory, to jest skandal"
Jak ocenił, Niemcom "pasowałoby więcej pokory" ws. podejmowania decyzji ważnych dla Europy Środkowej. Na pewno jest tak, że nasi partnerzy zachodni, a szczególnie Niemcy, mylili się tyle razy w sprawie prezydenta Rosji Władimira Putina oraz w sprawie Rosji, szczególnie niemieccy socjaldemokraci, partia kanclerza Scholza, że faktycznie pasowałoby więcej pokory - stwierdził Kowal.
Pytany o relacje Polski z Niemcami w związku z niezaproszeniem jej na spotkanie powiedział, że relacje są "pragmatyczne". Mówimy twardo, że nie podoba nam się ich polityka w sprawie granic, że próby zamykania granicy i budowania granic wewnątrz strefy Schengen jest, delikatnie mówiąc, nie okej. To jest skandal przeciwko integracji europejskiej i z mojego punktu widzenia działanie Niemiec przeciwko całej ich polityce europejskiej ostatnich dziesięcioleci - ocenił poseł KO.
Spotkanie w Berlinie zorganizowane przez Scholza
Do spotkania w stolicy Niemiec doszło po tym, gdy nie odbył się planowany na połowę października w Ramstein w Niemczech szczyt dotyczący obrony Ukrainy. Berlińskie spotkanie zorganizował kanclerz Niemiec.
W piątek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stwierdził, że kraje, które "nie pomagają Ukrainie w wojnie obronnej z Rosją, np. są przeciwne wspieraniu jej uzbrojeniem", nie widziały niejawnych załączników do przedstawionego przez Kijów planu zwycięstwa z Rosją. Zełenski wyjaśnił, że załączniki "przekazano dzisiaj tym krajom, które konkretnie mają te punkty, aby wzmocnić Ukrainę". Jeśli w danym kraju, nawet u naszych bliskich partnerów, tego nie ma, aby nas wzmocnić, to po co dawać załącznik? Ufamy im - ale po co? - powiedział.
Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił w poniedziałek w TVN24, że byłoby lepiej, gdyby Polska była zaproszona na piątkowe spotkanie przywódców w Berlinie. Ale - jak zaznaczył - Polska nie jest obecna we wszystkich formatach, a ważniejsze niż rozmowy w stolicy Niemiec, były efekty ostatniej Rady Europejskiej.