25-letni Władysław Zadorin służył w ukraińskiej piechocie morskiej i brał udział w walkach m.in. w obwodzie donieckim i ługańskim, a także na Wyspie Węży. Na wyspie znalazł się na początku stycznia 2022 roku, a miesiąc później został wzięty do niewoli wraz z 80 innymi osobami.
679 dni tortur
Zadorin w rozmowie z dziennikarzami w Warszawie wspominał, że jeszcze 24 lutego 2022 roku, nie zdając sobie sprawy z rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji, razem z innymi żołnierzami obserwował rosyjskie okręty, które ostrzeliwały wyspę. Po walce, przy braku wystarczającej ilości amunicji i przeważających siłach wroga, żołnierze zostali wzięci do niewoli. Wieczorem byliśmy już więźniami. W Ukrainie sądzono, że wszyscy zginęliśmy – relacjonował.
W rosyjskiej niewoli Zadorin przebywał prawie dwa lata. Podczas 679 dni doświadczył tortur fizycznych i psychicznych. Wspominał, jak wielokrotnie bito go po nerkach i genitaliach, rozbijano butelki szampana o jego głowę, wbijano igły pod paznokcie i podłączano do prądu. Był zmuszany do śpiewania rosyjskiego hymnu oraz udziału w poniżających ćwiczeniach.
Spadek ze 120 kg do 60
Jednym z najbardziej wstrząsających przeżyć były momenty, gdy więźniowie zmuszani byli do wchodzenia do suszarek przemysłowych, gdzie byli podgrzewani. Wielu z nich nie przeżyło. Przed trafieniem do niewoli ważyłem 120 kilogramów, a po wyjściu z niej – zaledwie 60 – mówił Zadorin.
Opowiadał też, że więźniowie byli zmuszani do jedzenia spleśniałego chleba, a w skrajnych przypadkach łapania myszy czy jedzenia papieru toaletowego. Wspominał także, że Rosjanie posługiwali się propagandą, zmuszając więźniów do czytania zafałszowanych wersji ukraińskiej literatury, w której m.in. przedstawiano Kozaków jako rosyjskich żołnierzy.
Inscenizowane egzekucje
Rosyjscy strażnicy zmuszali więźniów do zeznawania, jakoby byli powiązani z NATO. Poprzez inscenizowane egzekucje oraz tortury chcieli udowodnić, że żołnierze w niewoli to nie Ukraińcy, lecz obywatele państw zachodnich. W niektórych więzieniach, takich jak Kursk, Taganrog czy Rostów nad Donem, więźniowie byli nie tylko torturowani, ale także kastrowani i gwałceni – opowiadał Zadorin. Dodał, że rodziny często odkrywały brak narządów wewnętrznych w ciałach żołnierzy zmarłych w rosyjskiej niewoli.
Zadorin powiedział, że pomimo nieludzkiego traktowania nie stracił wiary w ludzi. Z wdzięcznością wspomina rosyjskich więźniów, którzy zostawiali mu opakowanie ciasteczek jako drobny gesty wsparcia.
Świadectwo prawdy
Po wyjściu na wolność 3 stycznia 2024 roku Zadorin przeszedł trzymiesięczną rehabilitację m.in. w Ukrainie i na Litwie. Obecnie opowiada o swoich doświadczeniach, aby nagłośnić prawdę o sytuacji ukraińskich jeńców i brutalności rosyjskiego reżimu. Chcę, żeby świat poznał prawdę. Musimy pamiętać, że to, co mnie spotkało, dzieje się nadal z tysiącami innych ludzi – podkreślił.