Oczekiwania Polaków co do powoływania sejmowych komisji śledczych nie słabną. Wyczuwają to politycy, którzy szykują nam kolejną - tym razem do wyjaśnienia afery hazardowej. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny już raz skarcił sejm za fatalnej jakości uchwałę o powołaniu komisji śledczej. Jeśli posłowie przyjmą jeden ze zgłoszonych właśnie projektów nowej, "hazardowej" komisji, ryzykują recydywą niekonstytucyjności.

Reklama

Zacznijmy od samej Konstytucji. Ogranicza się ona jedynie do stwierdzenia, że "Sejm może powołać komisję śledczą do zbadania określonej sprawy" (art. 111). To lakonicznie stwierdzenie tylko pozornie niewiele znaczy. Tymczasem w zrozumieniu tego, co jest, a co wykracza poza "określoną sprawę" leży byt każdej komisji śledczej. Przekonali się o tym członkowie bankowej komisji śledczej, której działalność radykalnie ograniczył Trybunał Konstytucyjny. W wyroku z dnia 22 września 2006 r. sędziowie uznali, że uchwała ją powołująca w wielu miejscach jest niekonstytucyjna. Wyrok ten to swoisty podręcznik do tworzenia uchwał powołujących komisje śledcze, który zdaje się, że został kompletnie zapomniany przez posłów.

Co tak ważnego wskazał TK w swoim wyroku? Otóż, nie można definiować obszaru działań komisji śledczej w sposób na tyle rozległy by odbierał jej możliwość rzetelnej i sprawnej realizacji powierzonego zadania. Co więcej, sejm musi wyznaczyć precyzyjne ramy czasowe zainteresowania komisji. Jeśli bowiem obszar jej zainteresowania jest zbyt szeroki, otwiera się pole do wybiórczego badania konkretnych zdarzeń i osób według zapotrzebowania politycznego.

Nie oznacza to, że komisja śledcza jest instytucją "bezzębną", niezdolną do wydobywania na światło dzienne nieprawidłowości. TK starał się jedynie zabezpieczyć tę instytucję przed nadmiarem polityki. Jak to się ma do propozycji PO, SLD i PiS w sprawie komisji hazardowej?

Reklama

Co proponują SLD, PO i PiS?

Najdalej idzie SLD. Posłowie lewicy proponują dążenie do "wyjaśnienia i zbadania czy podczas prac nad rządowym projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych doszło do nieprawidłowości i złamania obowiązujących procedur". Nie wskazano, o którym projekcie mowa i jaki okres ma być objęty zainteresowaniem komisji. Być może chodzi o wszystkie projekty zmian ustawy hazardowej od jej uchwalenia w 1992 r.? Ustawa była jednak do tej pory nowelizowana aż 26 razy. Sejmowi śledczy - traktując swój mandat poważnie - musieliby zatem dokładnie zbadać kilkadziesiąt postępowań, na które składały się setki, jeśli nie tysiące, uzgodnień, stanowisk. Dokładne zbadanie wszystkiego byłoby niemożliwe i skłoniło posłów do selektywnego doboru wątków, co tak piętnuje TK.

czytaj dalej

Reklama



Skromniejsze, choć również wątpliwe, wydają się zamiary PO. Posłowie tej partii wyznaczają początek śledztwa sejmowego na dzień rozpoczęcia procesu legislacyjnego, który w 2003 r. doprowadził do ustawowego uregulowania gier na tzw. automatach o niskich wygranych. Pomińmy fakt, że precyzyjnej daty początku procesu legislacyjnego nie wskazano. Ważniejsze, że skupienie uwagi komisji na zmianach dotyczących "jednorękich bandytów" wydaje się próbą powiązania w jedną sprawę wielu osobnych zdarzeń. Tymczasem, obszar działania komisji powinien dotyczyć zdarzenia inicjującego jej powołanie. Inaczej mówiąc, należy się koncentrować na ujawnionej aferze, a nie wykorzystywać jej wybuch do badania przy okazji innych wątków.

Z kolei główną wadą propozycji PiS jest nie tyle próba zanurzenia śledztwa w zbyt odległej przeszłości, ale dążenie do jego nadmiernego rozciągnięcia "wszerz" - o badanie prokuratorskich zarzutów dla byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego w innej sprawie. Można próbować wywieść wszystko, ale jak zarzuty postawione przez prokuratora w Rzeszowie mają się do afery hazardowej?

Wady, wady, wady!

Okazuje się więc, że wszystkie z projektowanych uchwał dotknięte są wadami. Jeśli którakolwiek zostanie przyjęta, można będzie swobodnie przyjmować zakłady, że trafi do TK, który nie przejdzie obok obojętnie. Jak z tego wybrnąć? Wydaje się, że racjonalne byłoby skupienie uwagi komisji tylko na procesie legislacyjnym, w którym pojawiła się propozycja rozszerzenia katalogu gier hazardowych objętych tzw. dopłatami. Początki tego procesu sięgają poprzedniej kadencji Sejmu i rządu Kaczyńskiego. 15 maja 2007 r. do uzgodnień trafił projekt ustawy o finansowaniu budowy obiektów sportowych Narodowego Centrum Sportu oraz o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Wówczas po raz pierwszy kwestia dopłat z przeznaczeniem na inwestycje EURO 2012 weszła do obiegu, co powinno stanowić punkt wyjścia dla sejmowego śledztwa ws. afery hazardowej.

Jarosław Bełdowski, prawnik, Prezes Fundacji FOR
Dawid Sześciło, prawnik, współpracownik Fundacji FOR