"Media nie są lustrem rzeczywistości, bardziej nadajnikiem. Nadawcy mocno wspierają Platformę. Jest w trudnej sytuacji, więc wrzuca nowy temat" - mówi w wywiadzie dla "Polski" prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński podkreśla, że nawet "Rzeczpospolita" - gazeta, która jako pierwsza zajęła się aferą hazardową - dzień po konferencji prasowej Mariusza Kamińskiego, na okładce wydrukowałą zdjęcie Donalda Tuska, a nie Mariusza Kamińskiego.
Kaczyński oskarża też, że przygotowywana ustawa hazardowa, której szybkie powstanie zapowiedział szef rządu, to zwykły chwyt PR-owy. Szef PiS wietrzy tu podstęp.
"Tusk zapowiada zmiany w opodatkowaniu. Jest koniec października, system podatkowy można zmieniać do końca listopada. Nie wiem, czy do projektu nie zostaną wrzucone pomysły, na których Rychowie i Zbychowie, którzy przecież mają też kasyna, jeszcze zarobią, zamiast stracić" - mówi były premier.
Jarosław Kaczyński nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o działania jego gabinetu związane z hazardem. Pytany dlaczego, za swoich rządów nie próbował wprowadzić podobnych rozwiązań, jakie teraz chce przyjąć rząd Tuska, odpowiada: "Bo tych automatów było o wiele mniej, nie były aż takim społecznym problemem jak dziś. Jako premier patrzyłem na nie przede wszystkim w perspektywie pozyskania pieniędzy na Euro, na sport".
Komentując słowa Zyty Gilowskiej, że gdy jako minister finansów chciała ruszyć sprawę opodatkowania hazardu, spadła na nią lobbingowa lawina, szef PiS przyznaje: "Nikt nie przeczy, że za naszych czasów także działał lobbing. Ale my przecież podwyższyliśmy opłaty o kilkadziesiąt procent. A ponadto nam przerwano rządzenie w trakcie".
Prezes Prawa i Sprawiedliwości podkreśla, że w przypadku afery hazardowej, nie może być mowy o żadnym lobbingu. "Nagrane rozmowy posła Chlebowskiego z tymi ludźmi pokazują, że nie sposób tu mówić o zwykłym lobbingu. Tam widać powiązania, skądinąd słyszymy już o wpłatach na kampanie polityków PO. Gołym okiem widać, że mamy do czynienia z lobbystami egzekwującymi swoje należności. Tu nikt do nikogo nie musiał docierać" - ocenia Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Polski".