Na początku roku senator Kogut jako pierwszy poparł akcję "Faktu". "Parlamentarzystom wystarczy 10 tysięcy miesięcznie na biuro. Zrezygnujmy z planowanej podwyżki w wysokości 2500 zł" - mówił otwarcie. Po czym złożył w Senacie poprawkę "Faktu" w tej sprawie. Wtedy do akcji włączył się sam premier Donald Tusk, który zdecydował o odebraniu podwyżki. A parlamentarzyści PO przegłosowali to w Sejmie. W efekcie prawie 17 mln zł, zamiast na polityków, poszło na służbę zdrowia.
Teraz konsekwencje tego może ponieść senator Kogut. "Właśnie wpłynął wniosek o zbadanie jego postępowania i wypowiedzi" mówi krótko Karol Karski, rzecznik dyscypliny w PiS. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Kogut może być ukarany m.in. za opowiadanie się za koalicją PO-PiS, ale przede wszystkim za poparcie akcji "Faktu". "Nie potwierdzam tego i nie zaprzeczam" - mówi nam Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS.
Sam Kogut czeka na decyzję. "Chciałbym tę sprawę wyjaśnić" - stwierdza. Partyjni koledzy mogą go upomnieć słownie, zawiesić, a nawet wyrzucić z PiS.