Miejsce spotkania, wioskę Wiskuli po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej, zaproponował Sikorski.
>>>Sikorski: Łukaszenko wcale nie jest taki zły To było pierwsze od czterech lat spotkanie na tak wysokim szczeblu przedstawicieli Polski i Białorusi. Wczoraj w tym samym miejscu, gdzie w grudniu 1991 roku zdecydowano o rozwiązaniu ZSRR, szef MSZ Radosław Sikorski zaproponował białoruskiemu ministrowi spraw zagranicznych Siarhiejowi Martynowowi plan zacieśnienia współpracy z Unią Europejską i wyrwania w ten sposób Białorusinów spod wpływów Kremla.
Miejsce spotkania, wioskę Wiskuli po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej, zaproponował Sikorski. Dziś dla Moskwy to miejsce niesławy. Właśnie tu Borys Jelcyn przekreślił imperialne ambicje Rosji, podpisując dokument likwidujący Związek Sowiecki jako podmiot prawa międzynarodowego.
Propozycja przedstawiona wczoraj przez szefa polskiej dyplomacji jest jednak logiczną kontynuacją wydarzeń sprzed 17 lat. Zakłada ona, że jeśli Aleksander Łukaszenko zacznie tolerować opozycję i niezależne media, a w szczególności przeprowadzi wybory parlamentarne 28 września z zachowaniem podstawowych reguł demokracji, to Bruksela nie tylko wycofa sankcje nałożone na Białoruś, ale uruchomi także program bliskiej współpracy gospodarczej. Sygnałem nowego otwarcia ma być zaproszenie Martynowa na spotkanie ministrów spraw zagranicznych całej Unii w belgijskiej stolicy na początku października. To złamanie obowiązującego od kilku lat zakazu wjazdu na terytorium UE najbliższych współpracowników Łukaszenki.
Sikorski poleciał helikopterem na rozmowy w ośrodku białoruskiego rządu w towarzystwie najbliższych współpracowników. Po godzinnej rozmowie, w trakcie której szef polskiego MSZ przedstawił swoją ofertę dla Białorusi, obaj ministrowie zjedli wspólną kolację. Zgodę na tę misję Sikorski dostał podczas spotkania w minionym tygodniu ministrów spraw zagranicznych UE w Awinionie. "Pomysł spotkania z Martynowem popiera komisarz ds. zagranicznych UE Benita Ferrero Valdner" - potwierdza DZIENNIKOWI jej rzeczniczka, Anja Fiedler.
Druga strona także przygotowała się bardzo starannie. Każde słowo ministra Martynowa zostało ściśle uzgodnione z białoruskim dyktatorem. "Dotychczasowe sygnały są raczej optymistyczne. Łukaszenko uwolnił wszystkich więźniów politycznych, zgodził się na wpuszczenie przeszło 300 obserwatorów OBWE na wybory i mimo nacisków Moskwy nie uznał niezależności Abchazji i Osetii Południowej" - wylicza rzecznik MSZ, Piotr Paszkowski.
>>>Łukaszenka zwalnia przywódcę opozycji
Mińsk błyskawicznie spełnił też warunki zawarcia umowy o małym ruchu granicznym między Polską i Białorusią. Teraz Warszawa zwleka z zawarciem umowy już tylko dlatego, że wciąż nie może uzgodnić porozumienia z Ukrainą. A z punktu widzenia politycznego zniesienie wiz dla mieszkańców rejonów przygranicznych Białorusi przed przyznaniem tego samego Ukraińcom byłoby dla polskich władz trudne.
Zdaniem zachodnich analityków Łukaszenka idzie na ustępstwa wobec Zachodu, bo po rosyjskiej interwencji w Gruzji obawia się, że Kreml będzie chciał podporządkować sobie także jego kraj. Rosjanie już zapowiedzieli radykalną podwyżkę cen gazu dostarczanego Białorusi, co może rzucić gospodarkę kraju na kolana. Aby tego uniknąć, władze w Mińsku chcą przyciągnąć zachodnich inwestorów i zwiększyć wymianę gospodarczą z Unią. Bank Światowy uznał Białoruś za jeden z 10 krajów świata, który ostatnio wprowadził najbardziej przychylne dla biznesu reformy gospodarcze. Łukaszenko uruchomił też szeroki program prywatyzacji. Wczoraj Sikorski dopytywał się, w jaki sposób polskie przedsiębiorstwa mogłyby na tym skorzystać. Tylko w pierwszej połowie tego roku dwustronne obroty handlowe skoczyły o 70 procent w stosunku do poprzedniego roku.