Abp Stanisław Wielgus przekazał KAI całą treść przysięgi, jaką 2 grudnia zeszłego roku złożył na ręce nuncjusza papieskiego. Przyrzekał w niej, że w swoich kontaktach z milicjantami i esbekami "nigdy nie występował przeciw Kościołowi, nie uczynił też ani nie powiedział nic złego przeciw duchownym i świeckim osobom". Dodał, że wszystko to podtrzymuje.
Zupełnie co innego mówi sam nuncjusz. Abp Józef Kowalczyk przyznał, że abp Wielgus nie wyjawił papieżowi całej prawdy o swojej przeszłości. Twierdzi, że poprosił abp. Wielgusa o wyjaśnienia, kiedy tylko pojawiły się pierwsze informacje o jego współpracy z SB.
Duchowny miał napisać specjalne oświadczenie, w którym nie było jednak ani słowa o jego niechlubnej przeszłości. Potem, gdy o sprawie bardzo głośno zaczęły mówić media, abp Kowalczyk jeszcze raz poprosił go o wyjaśnienia. Abp Wielgus był konsekwentny - cały czas zaprzeczał, by w przeszłości współpracował z SB. Przyznał się dopiero na dwa dni przed uroczystym wyniesieniem go na tron metropolity.
Dopiero gdy jego współpracę z bezpieką potwierdziły dwie badające dokumenty IPN komisje - kościelna i powołana przez Rzecznika Praw Obywatelskich - zrezygnował z kierowania archidiecezją warszawską.
Oto treść całej przysięgi abp. Wielgusa:
"Bp Stanisław Wielgus, Płock
Przysięgam na Boga w Trójcy Świętej Jedynego, że w czasie spotkań i rozmów, które prowadziłem z przedstawicielami milicji i wywiadu, w związku z moimi wyjazdami za granicę w latach siedemdziesiątych XX wieku - nigdy nie występowałem przeciw Kościołowi, nie uczyniłem też ani nie powiedziałem nic złego przeciw duchownym i świeckim osobom.
Płock, 2 grudnia 2006".