Szef resortu kultury z nawiązką powetował sobie stratę sprzed kilku miesięcy. W kwietniu ubiegłego roku jego służbowa honda legend po wypadku trafiła na złom. Wtedy minister przesiadł się do luksusowej lanci. Razem z nim i jego dzieci, które zwykł zawsze podwozić do przedszkola i szkoły na koszt podatnika.

Ale jedna limuzyna w Ministerstwie Kultury to dla niego za mało. Resort przed kilkoma dniami wzbogacił się o kolejne samochody - dwie hondy accord. Mają potężne silniki, klimatyzację i wszystkie możliwe systemy zabezpieczeń oraz poduszki powietrze z każdej strony. Na ten luksus poszło z kieszeni podatników 180 tysięcy złotych - donosi "Fakt".

Na razie nowymi hondami jeżdżą zastępcy Ujazdowskiego: wiceministrowie Jarosław Sellin i Tomasz Merta. "Fakt" podpatrzył, jak obaj cieszą się chwilą szczęścia spędzoną w limuzynie. Nie wiedzą, czy szef nie zechce wnet przesiąść się z lanci do hondy.



Reklama