Politycy, którym udało się znaleźć w składzie delegacji, twierdzą, że ta egzotyczna podróż, na dodatek prezydenckim samolotem, nie ma nic wspólnego z turystyką. "To czysto robocza wizyta. Mamy spotkanie za spotkaniem" - przekonuje nas poseł PO i członek Polsko-Australijskiej Grupy Parlamentarnej Stanisław Gorczyca, który do tej pory nie był jeszcze na antypodach. Przyznaje jednak, że chciałby chociaż na chwilę zajrzeć na Bondi Beach w Sydney, jedną z najpiękniejszych plaż na świecie. "Ta atrakcja może nam umknąć, bo takiego punktu chyba nie ma w naszym programie" - martwi się.
Więcej optymizmu ma jego klubowy kolega Jakub Rutnicki, który także zasiada w Polsko-Australijskiej Grupie Parlamentarnej. "Może uda mi się zanurzyć stopę w oceanie" - mówi nam. Kąpiel w Pacyfiku nie jest jednak tym, na co Rutnicki cieszy się najbardziej. Na jego stronie internetowej czytamy, że "marzy mu się podróż do Nowej Zelandii". A na tej urokliwej wyspie posłowie spędzą całe cztery dni.
Tak sprecyzowanych oczekiwań nie ma za to inna uczestniczka delegacji posłanka Samoobrony Renata Rochnowska, która w Sejmie zajmuje się finansami publicznymi. "To klub wytypował mnie do tego wyjazdu. Wybrali mnie, bo znam angielski" - przyznaje z rozbrajającą szczerością.
Oprócz tej trójki polski Sejm w Australii będzie reprezentować jeszcze Janusz Dobrosz z LPR i Stanisław Zając z PiS. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który ma stać na czele delegacji, przyznaje, że nie wie, dlaczego jadą akurat te osoby.
"Reprezentację poselską wybiera Marek Jurek" - tłumaczy. Skład parlamentarnej delegacji uzupełnia jeszcze dwóch senatorów. Na wycieczkę do Australii załapali się jeszcze wiceminister zdrowia Bolesław Piecha i prezes rządowej Agencji Rozwoju Przemysłu Paweł Brzezicki. Pierwszy ma podpatrywać, jak funkcjonuje tamtejsza służba zdrowia, a drugi - zachęcać biznesmenów do inwestowania w Polsce.
Co te wszystkie osoby będą robić w Australii i Nowej Zelandii? Głównym celem tego 12-dniowego wyjazdu są spotkania z Polonią, która w zeszłym roku obchodziła 150-lecie osadnictwa na antypodach. "Wiem, że mogą się pojawić zarzuty dotyczące długości wizyty, ale nasza diaspora jest tam naprawdę wyjątkowo liczna" - tłumaczy Borusewicz.
Na tym jednak nie koniec dalekich podróży parlamentarzystów. W czasie, gdy część parlamentarzystów będzie bawić na antypodach, senator PO Stefan Niesiołowski postanowił wybrać się na Tajwan. Jego wyjazd początkowo miał mieć charakter oficjalny. "Tyle że Polska nie utrzymuje z tym państwem stosunków dyplomatycznych, więc nie wyraziłem na to zgody" - mówi Borusewicz. Niesiołowski nie dał jednak za wygraną i wystąpił do marszałka jedynie o paszport dyplomatyczny i pozwolenie na wyjazd prywatny. "Biorę urlop i jadę prywatnie. Całość ma sfinansować strona tajwańska" - dodaje Niesiołowski.
Niewykluczone jednak, że Niesiołowski może liczyć na kolejną egzotyczną podróż służbową. Na drugą połowę kwietnia planowana jest bowiem delegacja senatorów do Ameryki Południowej. Początkowy plan wyjazdu był ambitny: zakładał objazd Brazylii, Chile, Argentyny i Wenezueli. Kancelaria Senatu ostatecznie zrezygnowała jednak z wizyty w dwóch ostatnich krajach. Mimo to walka o miejsca w tej delegacji będzie zażarta, bo Polsko-Brazylijska Grupa Parlamentarna liczy aż 27 członków.
Wygląda jednak na to, że pod względem liczby zagranicznych wyjazdów senatorowie obecnej kadencji i tak nie przebiją dwójki rekordzistów w historii polskiego parlamentaryzmu: Adama Struzika z PSL i Alicji Grześkowiak. Oboje pełnili funkcję marszałka Senatu. Pierwszy w ciągu całej kadencji zaliczył aż 26 delegacji. Odwiedził m. in. Wietnam, Laos, Argentynę, Urugwaj, Mongolię, Japonię i Chiny. Grześkowiak była niewiele gorsza. Tylko w ciągu pierwszego półtora roku urzędowania odbyła aż 16 podróży.
Prawie dwa tygodnie na antypodach, i to na koszt Skarbu Państwa. Taką przyjemność zafundowała sobie delegacja senatorów i posłów, która wybiera się właśnie w podróż marzeń do Australii i Nowej Zelandii - dowiedział się DZIENNIK. Towarzyszyć im będzie 69 urzędników, tłumaczy i biznesmenów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama