Marian Daszyk - kiedyś poseł LPR, obecnie niezrzeszony - powiedział "Rzeczpospolitej", że kandydaci Ligi na posłów podpisywali weksle in blanco. Miejsca na liście wyborczej miały kosztować nawet 100 tys. zł. Daszyk razem z Zygmuntem Wrzodakiem, który także opuścił LPR, żądają zwrotu tych dokumentów.

Napisali pół roku temu w tej sprawie list do marszałka Sejmu, Marka Jurka. A teraz jest odpowiedź władz klubu Ligi. "Między LPR i Klubem Parlamentarnym LPR a posłami Ligi Polskich Rodzin nie został nigdy nawiązany stosunek prawny polegający na zabezpieczeniu wekslami" - napisał do marszałka Mirosław Orzechowski, wiceminister edukacji i szef klubu LPR.

Jednak dwaj byli działacze LPR zarzucają mu kłamstwo. Znowu napisali do marszałka Jurka: "Orzechowski zwyczajnie kłamie, żeby nie powiedzieć - łże". Zażądali postawienia wiceministra edukacji przed Sejmową Komisją Etyki Poselskiej. Ale Marek Jurek jeszcze nie dostał tego listu. A całą sprawę uznaje na razie za załatwioną, bo wystarczają mu wyjaśnienia Ligi Polskich Rodzin.

Wcześniej, gdy na jaw wyszły weksle Samoobrony, marszałek skierował sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Twierdził, że ograniczają one posłów, a co za tym idzie, łamią konstytucję.