Poseł Jan Bury z PSL powiedział dziennikowi.pl, że czeka na wyjaśnienia lidera PO Donalda Tuska w sprawie jego wczorajszego spotkania z prezydentem Lechem Kaczyńskim. To podczas tego spotkania obaj panowie ustalili, że głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu mogłoby się odbyć 4-6 września, a nowe wybory - 21 października. Bury nie przesądza o tym, jak głosować będzie jego klub. Ale nie mówi też, że PSL nie zagłosuje za samorozwiązaniem. Gdyby partia poparła uchwałę, do 281 głosów PiS i PO można byłoby dodać kolejne 25 z PSL.

"Niech pan Tusk przekaże nam najpierw łaskawie, co ustalił z prezydentem. Wprawdzie nie dostał od opozycji żadnych pełnomocnictw w sprawie rozmów z prezydentem, ale chyba nam się to należy" - mówi Bury w rozmowie z dziennikiem.pl.

Reklama

Bury uzależnił decyzję PSL od tego, jakie będą losy komisji śledczych ds akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa oraz ws odwołania szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Poseł nie stawia jednak sprawy na ostrzu noża - nie upiera się przy tym, by komisje te powstały jeszcze w tej kadencji. Teoretycznie więc, PSL może poprzeć uchwałę o samorozwiązanie Sejmu.

Podobne stanowisko mogą zaprezentować buntownicy, którzy byli kiedyś w PiS, Samoobronie i LPR. Partia Marka Jurka - Prawica Rzeczpospolitej - deklarowała kiedyś współdziałanie z PiS. Podobnie posłowie z Ruchu Ludowo Narodowego (kiedyś z LPR) oraz posłowie niezreszeniu z tzw. klubu Alfreda Budnera (kiedyś Samoobrona). Tych ostatnich jest już 10. Ale według nieoficjalnych źródeł z Samoobrony może niebawem odejść kolejnych pięć osób. Gdyby policzyć tzw. plankton, który mógłby ewentualnie poprzeć uchwałę o samorozwiązaniu Sejmu, to okaże się, że na "tak" może podnieść rękę nawet 20 osób.

PiS również jest spokojny o głosowanie. Wicepremier Przemysław Gosiewski powiedział dziennikowi.pl, że jego zdaniem uda się w Sejmie znaleźć większość do przegłosowania wniosku o skrócenie kadencji Sejmu. "Oczywiście najlepszą propozycją byłoby odbudowanie tej koalicji, ale nie wiem czy jest to jeszcze możliwe" - powiedział Gosiewski.

Wygląda na to, że obawy wicepremiera są słuszne. Roman Giertych na dzisiejszej konferencji prasowej powiedział, że nie ma już koalicji i że - jego zdaniem - trzeba zbudować nowy rząd. Twierdził, że najlepszym rozwiązaniem byłoby powołanie rządu bez liderów, czyli bez Kaczyńskiego, Giertycha i Leppera. Za czasów jego administrowania mogłaby powstać komisja śledcza ds. akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

Tymczasem Przemysław Gosiewski określił tę propozycję jako "niedorzeczną" i "kabaretową".