Poluzowanie zasad polityki inwestycyjnej otwartych funduszy emerytalnych, stworzenie subfunduszy bezpiecznych i agresywnych, wprowadzenie zewnętrznego benchmarku oraz premiowanie tych towarzystw emerytalnych, które najlepiej zarządzają pieniędzmi przyszłych emerytów – to najważniejsze założenia przygotowywanego na zlecenie kancelarii premiera przez prof. Marka Górę oraz byłą wiceminister pracy Agnieszkę Chłoń-Domińczak projektu ustawy reformującej system emerytalny.
Zgodnie z zapowiedziami szefa doradców premiera Michała Boniego, który bezpośrednio koordynuje prace nad ustawą, projekt będzie gotowy najdalej do końca wakacji. Termin ten prawdopodobnie został podany nieco na wyrost, bo nieoficjalnie mówi się, że założeniami do projektu Komitet Stały Rady Ministrów zajmie się już w połowie sierpnia. Boni musi się spieszyć, bo konkurencyjna dla niego ustawa przygotowana przez resort pracy została już w drugiej połowie lipca przesłana do kancelarii premiera.
Projekt Boniego jest skrajnie różny od tego, co przygotowało Ministerstwo Pracy. Szef doradców premiera dąży do wprowadzenia regulacji, które zmusiłyby fundusze emerytalne do zabiegania o jak największe zyski. Przede wszystkim wprowadzone mają być premie za pobicie dotychczasowych najlepszych wyników, jakie fundusz osiągnął od początku swojej działalności.
Żeby jednak walka o wyniki była możliwa, Boni planuje także poluzowanie zasad polityki inwestycyjnej funduszy emerytalnych poprzez umożliwienie inwestowania większej części składki emerytalnej na giełdzie oraz za granicą. Zniesiony zostanie także benchmark wewnętrzny, który obecnie wymusza na towarzystwach emerytalnych walkę nie o jak najlepsze wyniki , ale o to, by były najbardziej zbliżone do średnich wyników wszystkich PTE.
W ustawie znajdą się też różne sposoby inwestowania – w zależności od wieku ubezpieczonego. I tak oszczędności ludzi młodych byłyby inwestowane agresywnie, co wiąże się z większym ryzykiem, ale daje możliwość większych zysków. Natomiast pieniądze osób zbliżających się do wieku emerytalnego byłyby inwestowane wyłącznie w fundusze bezpieczne.
Natomiast minister pracy Jolanta Fedak chce zmniejszenia składki przesyłanej do OFE z 7,3 proc. do 3 proc., zniesienia obowiązku oszczędzania w II filarze emerytalnym oraz wprowadzenia możliwości jednorazowej wypłaty całego zgromadzonego kapitału w momencie przejścia na emeryturę, jeżeli oszczędności, które zgromadzą w ZUS, wystarczą na wypłatę emerytury w wysokości co najmniej dwukrotności najniższego świadczenia. Zmiany te zdaniem minister Fedak spowodowałyby, że oszczędności emerytalne byłyby bezpieczniejsze i w mniejszym stopniu uzależnione od wahań na rynku kapitałowym.
Na razie nie wiadomo, jak na dwie tak skrajne propozycje zareaguje rząd. Jak na razie po stronie Boniego opowiedzieli się minister skarbu Aleksander Grad oraz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Po stronie minister Fedak twardo stoi minister finansów Jacek Rostowski.
Propozycja Boniego jest jednak lepiej oceniana przez ekspertów. –Te rozwiązania rzeczywiście usprawnią nasz system emerytalny, ale nie dają gwarancji, że inwestując składkę na giełdzie, emeryci nie stracą przynajmniej części swoich oszczędności – mówi Andrzej Bratkowski, członek Rady Polityki Pieniężnej. Jego zdaniem należałoby do propozycji Boniego dołożyć także jeden z pomysłów minister Fedak i znieść obowiązkową przynależność do OFE.
Znacznie lepiej projekt przygotowywany przez Boniego ocenia Jeremi Mordasewicz, członek rady nadzorczej ZUS: regulacje usprawniające działanie OFE przyniosą spore korzyści finansowe późniejszym emerytom i dlatego mam nadzieję, że rząd poprze właśnie tę propozycję – podsumowuje Mordasewicz.