O zaskakującej "karierze" Cam Media jako pierwszy napisał tygodnik "Wprost". W tekście wskazywano na zażyłość właścicieli firmy z wpływowymi politykami – w tym z ministrem Sławomirem Nowakiem. Artykuł spotkał się z krytyką ministra, który wytoczył tygodnikowi proces.
Ale jak podaje TVN24 od czasu wygranych przez PO w 2007 r. wyborów Cam Media rzeczywiście zaczęła realizować na rzecz ministerstw wielomilionowe umowy.
Te z MSZ-em i Ministerstwem Rozwoju Regionalnego opiewały na łączną kwotę ponad 45,5 mln zł. Do tego dochodziły mniejsze zlecenia z innych ministerstw.
Największy przetarg - organizowany przez MSZ - firma wygrała dwa lata temu. Kontrakt opiewał na 34 miliony.
Na co konkretnie poszły pieniądze?
Pochłonęła je organizacja 55 spotkań i konferencji w pięciu polskich miastach: Sopocie (Centrum Konferencyjne Hotelu Sheraton), Wrocławiu (Hala Stulecia), Krakowie (Audytorium Maximum), Poznaniu (Międzynarodowe Targi Poznańskie) i Warszawie (Centrum Nauki Kopernik). Prezes Cam Media Krzysztof Przybyłowski przyznaje w rozmowie z tvn24.pl, że spotkania trwały "najczęściej dzień lub dwa". Średnio koszt zorganizowania jednego takiego eventu wyniósł więc ponad 618 tys. zł.
Przedstawiciele branży twierdzą, że to dużo. Dla porównania w ubiegłym roku na imprezę z okazji przybycia do Polski pierwszego Dreamliner wydano ok 300 tys. zł. A więc zaledwie połowę wspomnianej kwoty. Trzeba dodać, że feta LOT-u była zrealizowana z rozmachem.
Na imprezę zaproszono 1,5 tysiąca gości (kwota obejmowała oprawę techniczną, artystyczną, catering, alkohol oraz zatrudnienie jednego z najdroższych prowadzących – Huberta Urbańskiego).
Stąd taka dysproporcja kosztów? Resort spraw zagranicznych nie potrafił odpowiedzieć wprost na pytania. Prezes Cam Media zasłonił się tajemnicą, ale zdecydowanie odpierał zarzuty o rzekome faworyzowanie jego firmy w ministerstwach.