Projekt w tej sprawie jest już gotowy. Rząd będzie mógł torpedować transakcje uznane za potencjalnie szkodliwe w kluczowych dla bezpieczeństwa państwa sektorach: przesyłu energii i gazu, energetycznym i paliwowym, chemicznym i zbrojeniowym. Chodzi przede wszystkim o możliwość prawnego ograniczenia inwestycji zagranicznych. To pozwoli uniknąć sytuacji, gdy potencjalny udziałowiec będzie działał na szkodę Polski. Dlatego jeśli ustawa wejdzie w życie, Rada Ministrów będzie mogła rozporządzeniem wskazywać listę firm uznanych za formalnie chronione państwową gardą. Inwestor chcący wejść kapitałowo do takiej firmy będzie musiał zawiadomić o tym ministra skarbu, który otrzyma prawo sprzeciwu. Wykorzysta je, jeśli uzna, że przejęcie lub zwiększenie kontroli obcego podmiotu nad daną firmą może wiązać się z zagrożeniem bezpieczeństwa państwa, zmniejszeniem praw obywatelskich, możliwością naruszenia międzynarodowych zobowiązań Polski w stosunku do NATO lub UE.
Ustawa to wyciągnięcie wniosków z sytuacji takich jak kwestia kontroli gazociągu jamalskiego czy prób nabycia chemicznej grupy Azoty przez rosyjski koncern Akron. Nad projektem pracował do tej pory resort skarbu, ale kontynuowanie procedury na drodze rządowej nie daje szans na uchwalenie ustawy przed końcem kadencji parlamentu. Dlatego projekt zgłosi klub PO.
– Takie prawo powinno już dawno być przyjęte przez Sejm, a inicjatywa poselska gwarantuje najkrótszą ścieżkę – zapewnia odpowiedzialna za projekt w klubie PO posłanka Renata Zaremba.
Jak wynika z naszych informacji, do następnego posiedzenia Sejmu (rusza 3 marca) PO ma zebrać pod projektem podpisy i złożyć do laski marszałkowskiej. To daje szanse na przyjęcie ustawy przed wyborami, które odbędą się w październiku.
Komentarze(24)
Pokaż:
W bankach panika. Banksterzy nie przewidzieli, że zarzynani jak spętana nierogacizna klienci zaczną rozumieć co się stało, co się właśnie z nimi dzieje, zaczną się organizować i działać w swej obronie.
Banksterzy widzą, że „nie dopilnowali” poprzedniej prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel, która zaskarżyła skandaliczne klauzule w bankowych umowach o tzw. kredyty hipoteczne. Donald Tusk posłusznie wykonał polecenie banksterów i wyrzucił prezes Krasnodębską-Tomkiel, ale zbyt późno. Zdążyła włożyć bankowym złodziejom odbezpieczony granat do kieszeni.
Banksterzy widzą, że „nie dopilnowali” sądów, które przyznały prezes UOKiK rację i nakazały bankom wykreślenie nielegalnych klauzul. Od kilku lat banki ostentacyjnie ulewają wyroki polskich sądów, ale styczniowe załamanie kursu zmobilizowało cicho zarzynanych klientów, by zaczęli walczyć o życie. Sporo zamieszania już narobili, a największe dopiero nadchodzi.
Banksterzty widzą już, że nie powstrzymają fali sprawiedliwych wyroków sądów nakazujących bankom usuwanie z umów zakazanych klauzul. Ich zagraniczne banki-matki widzą już, że nadchodzi w Polsce ciężki czas dla bankowych złodziei, wycofują więc aktywa, odsprzedają pakiety „kredytów hipotecznych”, zwiewają z tonącego okrętu.
Ale tutejsi banksterzy sądzą, że będą nadal rządzić, jak rządzili dotąd. Na ich polecenie, rząd PO-PSL (Ministerstwo Sprawiedlwiości) wraz z nowym, już bankom całkowicie posłusznym prezesem UOKIK, pospiesznie przygotowują nową ustawę, która ma zablokować polskim sądom możliwość uwalniania klientów z bankowej niewoli, ma pozwolić zatrzymać bankom bezprawnie zagarnięte klientom miliardy, pozwolić im kraść nadal.
Pod pozorem uproszczenia umów i usunięcia niejasnych zapisów rząd - pod dyktando banków - szykuje ustawę radykalnie ograniczającą działanie rejestru klauzul niedozwolonych. „Koniec gwiazdek i regulaminów zapisanych drobnym drukiem” - dymią zasłonowo usłużni bankowi lobbyści na etatach dziennikarzy. I dodają z minami niewiniątek: „Co ciekawe, to sami bankowcy chcą takich korzystnych dla klientów zmian.”
Rejestr klauzul zakazanych rzekomo „zatracił swoją wartość dla przedsiębiorców, ponieważ klauzul dotyczących umów bankowych ok. 500 i są one skrajnie nieprzejrzyste, brakuje także komentarzy ułatwiających interpretację.”
Najbliższe tygodnie zdecydują czy baksterzy zdołają zablokować polskie prawo chroniące Polaków przed bankowymi złodziejstwami. Jeśli to się im uda, a potem PO-PSL znowu wygra wybory – będzie to gigantyczne zaproszenie do całkiem już otwartego rabunku, bo Polacy chcą być zarzynaną nierogacizną.
Czy może jednak dojrzeli już, by myśleć? By zacząć łączyć skutek z przyczyną? Poszukać tej przyczyny? Może jednak chcą mieć „jakie prawo żyć”?
Ciekawe też jak odniesie się do sprawy opozycja? Czy zrozumie co się właśnie w Polsce dzieje?
W najbliższą sobotę 28 lutego o godz 14.00 wielki, ogólnopolski marsz „STOP BANKOWEMU BEZPRAWIU”. Ruszy spod Pałacu Prezydenckiego by – przez Ministerstwo Finansów – dojść pod siedziby UOKIK i Komisji Nadzoru Finansowego. Od tego ilu oszukanych przyjdzie - zależy ich siła.
KURDUPEL OCZYWISCIE NIE POMYSLAL O CZYMS TAKIM, ZA CZASOW SWOICH NIERZADOW (ALBO NIE CHCIAL TEGO ZROBIC)...
w pierwszym przypadku już PO ptakach, w drugim nawet nie przyleciały, bo nie miały PO co.
jedyne co zrobi, zrobiła PO przed wyborami to podniesienie wynagrodzeń armii urzędasów.