Nie można jej zarzucić, że stoi obecnie po którejkolwiek ze stron sporu politycznego w Polsce. W swoich medialnych wypowiedziach prezentuje wyważone, zgodne z aktualnym stanem prawnym opinie – przekonywał mecenas.
Sędzia Barbara Piwnik w komentarzu dla dziennik.pl przyznała, że nie po raz pierwszy spotyka się z takim stwierdzeniem.
Jest mi bardzo miło słyszeć podobne słowa. To znak, że nie tylko dziennikarze i obywatele, ale i prawnicy dostrzegają i doceniają to, co całe zawodowe życie robię.
Uważam, że regulacja pozwalająca na to, by na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego zgłaszali się ochotnicy jest rozwiązaniem niedobrym i niewłaściwym. Dlatego rozważania na temat objęcia przeze mnie jakiejkolwiek funkcji są bezprzedmiotowe, bo nie zostanę sędzią SN - wyjaśniła.
Piwnik zwraca uwagę na polityczną i medialną burzę dotycząca konkretnych osób. Jej zdaniem walka o stanowiska przesłoniła to co w Sądzie Najwyższym powinno być najważniejsze, czyli: wysoki poziom orzecznictwa i wysokie morale sędziów. Więcej atencji należy poświęcić ogólnej zasadzie powoływania sędziów.
Ani podczas tworzenia ustawy o Sądzie Najwyższym, ani teraz nie ma żadnych inicjatyw ze strony środowisk prawniczych, skupiających się na wprowadzeniu odpowiedniej procedury. Tymczasem zgłaszanie się na ochotnika, przy wskazaniu granicy wieku i wymogu posiadania 10 lat stażu pracy, nie jest dobrym rozwiązaniem. Skutkiem czego o stanowisko sędziego Sądu Najwyższego ubiegają się sędziowie sądów rejonowych, przyzwyczajeni do hierarchicznego podporządkowania prokuratorzy, dyrektor ministerialnego departamentu czy wizytatorzy - wylicza.
Zdaniem byłej minister sprawiedliwości „nie o to chodzi, by w Sądzie Najwyższym zasiadała osoba, która do tej pory poświęcała się swojej karierze, a nie wymierzaniu sprawiedliwości”.
Spore wątpliwości u rozmówczyni budzi także fakt kandydowania do poszczególnych izb pracowników naukowych z takich dziedzin jak historia prawa czy filozofii prawa.
Jeżeli do jednego składu orzekającego trafi historyk, były notariusz i ławnik to wydane orzeczenie może w przyszłości wymagać kolejnych skarg nadzwyczajnych.
Chciałabym, by w moim kraju w Sądzie Najwyższym zasiadali sędziowie powszechnie znani ze swojego dorobku oraz posiadający poparcie społeczeństwa - podsumowała.