Protestują rolnicy i nauczyciele. Czy nie ma obawy, że nawet ewentualne zaspokojenie potrzeb tych grup spowoduje roszczenia pozostałych?
Oczywiście sam fakt, że protesty odbywają się teraz, kiedy sytuacja w kraju się poprawia, jest interesujący. Nawet sytuacja protestujących grup jest przecież dziś znacznie lepsza niż kilka lat temu. Mimo to, nauczyciele zdecydowali się na protest po pięcioprocentowej styczniowej podwyżce i zaplanowaniu kolejnych. W 2013 czy 2014 roku, kiedy podwyżki wynosiły 0 proc. nie było tak skrajnych protestów. Takie ryzyko jest zawsze, ale to znany społeczne mechanizm, że niezadowolenie, a nawet rewolucje, wybuchały nie wtedy kiedy było źle, lecz gdy zaczęło się poprawiać.
Podczas powoływania komisji śledczej ds. VAT, politycy PiS wiele mówili o ewentualnym zaangażowaniu w ten proceder rządu Platformy Obywatelskiej. Zawiadomień do prokuratury dotyczących polityków tej partii jednak brak.
Prokuratura pracuje i stawia zarzuty osobom wyłudzającym VAT. Zadaniem komisji nie jest jednak wsadzanie do więzień, a ustalenie tego w jaki sposób w Polsce powstały niezwykle korzystne warunki dla tego rodzaju działalności przestępczej. Czym innym jest ściganie konkretnych wyłudzeń, które zresztą ma miejsce. CBA i prokuratura robi to bardzo skutecznie.
Jakie są na ten moment wnioski z prac komisji?
Jest ich bardzo wiele. Kiedy niedawno wspólnie z ekspertami przymierzyliśmy się do pierwszej koncepcji raportu końcowego wyodrębniliśmy około czterdziestu wątków. Wyłudzenia VAT były wynikiem wielowymiarowej porażki, właściwie śmierci państwa. Od obszaru legislacji, przez działalność kontroli skarbowej, która teoretycznie odnosiła sukcesy, bo ustaleń było coraz więcej. Zabrakło refleksji że ustalenia rosną, bo wyłudzenia rosną jeszcze szybciej. Inną sprawą było rozmontowanie prokuratury tzw. reformą mającą na celu jej rzekome uniezależnienie. Tym sposobem pod niby szczytnym hasłem zlikwidowano podległość służbową w prokuraturze i wprowadzono swoiste rozbicie dzielnicowe. Karuzele wymagały jednak skoordynowanych działań. Kolejnym czynnikiem była działalność państwa w sferze karnej. Tu niestety rękę dołożył nawet Sąd Najwyższy, który w dwóch swoich orzeczeniach wprowadził do obrotu prawnego taką interpretację, że przestępstwa związane z fałszowaniem faktur były zagrożone jedynie sankcją wynikającą z kodeksu karnego skarbowego. W rzeczywistości skutkowało to sytuacją w której za sfałszowanie stuzłotowego banknotu groziła kara nawet 25 lat pozbawienia wolności, a sfałszowanie milionowej faktury na podstawie której wyłudzono setki tysięcy VAT zagrożone było realnie np. karą dwóch lat w zawieszeniu. Na każdym etapie była to głęboka porażka i dysfunkcja państwa. W szczegóły będziemy wchodzić w raporcie.
PiS zaprezentował nową piątkę. Czy w obliczu rosnących wydatków są planowane nowe sposoby uszczelniania podatkowego?
Uszczelnianie systemu podatkowego to proces, który w zasadzie nigdy się nie kończy, bo przecież przestępcy również uczą się nowych metod. W tym momencie konieczne jest upowszechnianie split paymentu (podzielonej płatności) i obejmowanie nim coraz większej części obrotu gospodarczego. Cały czas pracujemy nad systemem faktur elektronicznych, aby były one rozliczane z serwera resortu finansów. Ta sprawa jest trochę mniej pilna, bo stanowi w pewnym sensie alternatywę wobec jednolitego pliku kontrolnego, uzupełnionego o system STIR, czyli analizę przepływów bankowych. Może stanowić jednak cenne uzupełnienie. Te prace też postępują. Inną sprawą jest działanie na rzecz bardziej racjonalnych stawek, co eliminuje proste oszustwa polegające na kwalifikowaniu towaru po korzystniejszej stawce niż powinien być w rzeczywistości. Luka VAT będzie zawsze, ale chodzi o to, aby z nią walczyć i ograniczać ją na ile to możliwe. Tak, aby była na poziomie poniżej średniej europejskiej, a nie powyżej średniej tak jak było w wyniku rządów PO i PSL.
Część ekonomistów, ekspertów i polityków ostrzega, że ewentualne dalsze "dociskanie" przedsiębiorców może się źle skończyć dla całej gospodarki.
To bardzo uproszczone pojmowanie rzeczywistości przez tych, którzy są częściowo odpowiedzialni za poprzedni stan rzeczy. Po pierwsze, szczelny system podatkowy nie oznacza ciągłej kontroli przedsiębiorców. Przed 2015 rokiem można było wręcz zakontrolować się na śmierć, a skala zjawiska dalej rosła. Uszczelnianie systemu to właśnie np. podzielona płatność. Płatność za fakturę idzie wtedy na dwa oddzielne konta - część dotycząca podatku VAT jest na oddzielnym koncie z którego przedsiębiorca może regulować swoje inne zobowiązania VAT. Zwykłemu przedsiębiorcy prowadzącemu uczciwy biznes to w niczym nie przeszkadza, poza przejściowym spowolnieniem płynności. Stanowi natomiast problem dla złodzieja, który chciałby środki szybko wypłacić, gotówkowo wytransferować za granicę i zniknąć. Uczciwe firmy cieszą się, że z rynku eliminowane są działania przestępcze, dzięki czemu są bardziej konkurencyjne. W takiej sytuacji nie ma też ryzyka zaplątania się w karuzelę VAT, gdy w dobrej wierze podejmie czynności gospodarcze z firmą będącą przykrywką dla grupy przestępczej. Eliminowanie oszustw jest działaniem umożliwiającym wolność gospodarczą. Nie odwrotnie. To zresztą widać po rekordowym wzroście gospodarczym przy jednoczesnym uszczelnianiu systemu. Gdyby uszczelnianie szkodziło przedsiębiorczości to nie mielibyśmy takich wyników.
Premier Morawiecki zapowiada wzrost deficytu. Nie przeszkadza to Panu, jako osobie związanej ze środowiskiem wolnorynkowym?
To dyskusja na poziomie akademickim. Oczywiście teoretycznie moglibyśmy dążyć do szybkiego, wręcz raptownego spłacania długu publicznego. Budżet bez deficytu byłby możliwy.
Takie rozwiązanie by się Panu podobało?
To pytanie o to czy jesteśmy obecnie na etapie rozwoju w którym takie działania odpowiadają potrzebom gospodarczym Polski. Wydaje mi się, że jesteśmy wciąż krajem na dorobku mającym tak wiele potrzeb, że budżet nie może być celem samym w sobie. Sytuacja w której zachowane są elementarne poziomy bezpieczeństwa, czyli dług publiczny na poziomie niższym niż 50 proc. PKB i maksymalnie trzyprocentowy deficyt stwarza możliwości na podejmowanie decyzji o podwyższaniu standardu życia Polaków. Podjęliśmy polityczną decyzję o tym, że polepszenie sytuacji np. emerytów jest ważniejsze od superidealnego stanu budżetu, który i tak wciąż będzie bardzo dobry. Wiele państw wciąż ma powody by zazdrościć nam tak niewielkiego zadłużenia w stosunku do PKB - przykładem są Niemcy czy Francja. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że musimy utrzymać deficyt na poziomie nie większym niż 3 proc. To nieprzekraczalna bariera. Inną sprawą jest natomiast fakt, że z długu najlepiej wyrastać. To wie każdy prowadzący firmę - gdyby przedsiębiorca raptownie zaczął spłacać swoje długi np. tnąc elementy linii produkcyjnej i sprzedając na złom to nigdy nie odniesie sukcesu. Lepiej nawet wziąć dodatkowy kredyt i dokupić drugą linię produkcyjną umożliwiającą rozwój.
Co w takim razie z przestrzeganiem reguły wydatkowej?
Reguła wydatkowa to nie dekalog. Warto byłoby ją utrzymać, ale to nie jest świętość. Jedno warto podkreślić – nawet po dodatkowych wydatkach nowej piątki stan finansów publicznych będzie bardzo dobry, zgodny z unijnymi zasadami konwergencji i znacznie lepszy niż za rządów PO-PSL.