Do miasta Sybin w środkowej Rumunii przybyli w czwartek unijni przywódcy, aby rozmawiać o wyzwaniach i przyszłości Wspólnoty. Nieformalny szczyt UE ma być początkiem drogi, która doprowadzi do stworzenia unijnej strategii do 2024 roku. Polskę podczas tego spotkania reprezentuje premier Mateusz Morawiecki.

Reklama

Andrzej Halicki (PO) powiedział na konferencji prasowej w Warszawie, że rząd Morawieckiego jest w "permanentnym konflikcie z instytucjami unijnymi i reprezentacją wspólnoty europejskiej". - I co więcej, zamiast ten kryzys i konflikt łagodzić, raczej go zaostrza - ocenił Halicki.

Jego zdaniem, rząd PiS stracił "realny wpływ na decyzje" w UE; zwrócił też uwagę, że projekt przyszłego budżetu unijnego zakłada, że Polska miałaby otrzymać ok. 100 mld zł mniej niż obecnie. - Tak wygląda dzisiaj oferta budżetowa, która do Polski miałaby trafić - powiedział polityk PO. - Delegacja Koalicji Europejskiej w PE jest po to, żeby te pieniądze odzyskać, żeby przeznaczyć je na najpoważniejsze, oczekiwane przez Polaków usługi - powiedział Halicki.

Europoseł PO Dariusz Rosati podkreślił, że szczyt w Rumunii ma charakter strategiczny, jest poświęcony swobodnej rozmowie o przyszłości Unii i wytyczy kierunek rozwoju wspólnoty. Stwierdził, że Morawiecki mówił o demokratyzacji Unii, a działania rządu PiS idą w "dokładnie odwrotnym kierunku". "Bo to nie jest demokratyzacja, tylko to jest chęć narzucania pewnych stanowisk i nieliczenie się z demokratyczną opinią UE, w tym PE" - powiedział Rosati.

Premier Morawiecki - który mydlił oczy w PE podczas swojego wystąpienia, potem przedstawiał tzw. "białą księgę" pełną kłamstw i manipulacji, jeśli chodzi o informacje nt. reformy sądownictwa - nie ma niestety autorytetu w Europie (...) My również chcielibyśmy, żeby on osiągnął jakiś sukces, ale szczerze powiem nie wierzę absolutnie w to, żeby premier Morawiecki cokolwiek dla Polski załatwił, dotyczy to zarówno budżetu jak i bardzo wielu innych spraw związanych z dalszym rozwojem Unii - powiedział Rosati.

Ocenił, że Morawiecki "jest osobą pozbawioną wiarygodności w Europie". "Jeśli chodzi o jego zdolności, żeby cokolwiek załatwić dla Polski, to one są po prostu zerowe" - powiedział Rosati.

Reklama

Zapowiedział, że opozycja będzie rozliczać premiera po powrocie z Rumunii z tego, co zrobił w kwestii demokratyzacji UE, i z tego, co chce zrobić, aby zapewnić duży budżet dla Polski. - Budżet unijny, który zaproponowała KE jest większy niż ten obecny, ale Polska ma w nim prawie o 100 mld zł mniej (...) Trzymamy kciuki za to, żeby premier wynegocjował więcej pieniędzy dla Polski, natomiast ja w to nie wierzę - powiedział europoseł PO.

Mówił też, że podczas dyskusji w PE nad sytuacją w Polsce rząd i europosłowie PiS nie tylko "oskarżali UE o wtrącenia się w polskie sprawy, ale także po prostu obrażali przedstawicieli Komisji Europejskiej, UE". - I teraz jak słyszę premiera, który chce jechać i spotykać się z liderami UE i chce realizować jakieś polskie postulaty, to ja się pytam, na jakiej podstawie premier Morawiecki myśli, że jest wiarygodnym partnerem do rozmów - powiedział Rosati.

Ocenił, że obecnie wychodzi na jaw słaba pozycja negocjacyjna Polski i to jest pozycja, która absolutnie nie gwarantuje realizacji żadnych polskich interesów. - To my jesteśmy w stanie zrealizować ambicje Polaków, jeśli chodzi o solidny budżet dla Polski, bo my nie tylko wiemy, jak to robić, ale także my jesteśmy wiarygodni w oczach Europejczyków - powiedział Rosati o politykach Koalicji Europejskiej.

Czwartkowy szczyt potrwa około sześciu godzin. Rozpoczął się w ratuszu w Sybinie od spotkania unijnych przywódców z przewodniczącym PE Antonio Tajanim. Następnie w pałacu Samuela von Brukenthala przywódcy mieli zaplanowany roboczy obiad, podczas którego omówią zewnętrzne relacje UE. Na popołudniową sesję roboczą wrócą do ratusza, gdzie mają omówić wewnętrzne wyzwania, przed którymi stoi wspólnota. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w liście wysłanym do szefów unijnych państw i rządów pisał, że spodziewa się, iż szczyt zakończy się do godz. 18.