Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz podczas briefingu prasowego w Krakowie odniósł się do decyzji o tym, że rozpoczęte w środę rano ostatnie posiedzenie Sejmu tej kadencji zostało przerwane i ma być kontynuowane po wyborach parlamentarnych, w dniach 15-16 października.
Nie jestem w stanie stwierdzić, dlaczego PiS decyduje się na to, żeby Sejm obradował już po wyborach. To jest sytuacja bezprecedensowa. Co prawda, z punktu widzenia prawnego, ona jest możliwa, ale nigdy takiej sytuacji nie było - ocenił Borusewicz. W jego opinii, "stary Sejm czy Senat, po wyborach 13 października, nie ma moralnej, politycznej możliwości, aby cokolwiek uchwalać". Przyznał również, że "jeżeli Sejm podejmie jakiekolwiek ustawy, one muszą trafić do Senatu, który musi być wtedy zwołany".
Wicemarszałek odniósł się także do uzasadnienia takiej decyzji krótką kampanią wyborczą i prośbami posłów, żeby mogli jechać do okręgów. Jednak, zdaniem Borusewicza, może chodzić o coś "o czym jeszcze nie wiemy, a o czym dowiemy się w momencie obrad Sejmu".
Z kolei senator Bogdan Klich (PO) ocenił, że "jeśli łamie się obyczaj, i to nie tylko teraz, ale w trakcie całej kadencji wielokrotnie, to można się spodziewać, że i tym razem chodzi o interes partii, a nie interes Polski".
Jeżeli wprowadza się rozwiązania, które mają być swoistymi bezpiecznikami dla interesów PiS, gdyby przegrało wybory, jak nowy skład Państwowej Komisji Wyborczej, powołanie nowej izby - Izby Kontroli Nadzwyczajnej, wszystko to czemuś służy - powiedział. Jak dodał, "podejrzenia wynikają z dotychczasowych doświadczeń oraz z tego, że mechanizmy zabezpieczające mogą służyć utrzymaniu wpływów przez partię rządzącą, jeśli przegra wybory".
Wicemarszałek Borusewicz udzielił również poparcia Bogdanowi Klichowi, starającemu się o powtórny wybór do Senatu z okręgu krakowskiego z rekomendacji Koalicji Obywatelskiej. Jak wyjaśnił, senator ten "jest człowiekiem, który zdecydowanie broni swoich poglądów, broni demokracji w Polsce". Wielokrotnie widziałem to w Senacie, wielokrotnie wspólnie, w czasie obrad nocnych, świątecznych próbowaliśmy nie dopuścić do zdemolowania praworządności w Polsce - podkreślał Borusewicz.
Z kolei Klich, podsumowując kończącą się kadencję, wskazywał, że była ona "niełatwa, taka, w której przyszło toczyć bój o sprawy podstawowe". Wydawało się, że sprawy podstawowe są już za nami, że uregulowana jest kwestia związana z konstytucją, a tymczasem musieliśmy walczyć o przestrzeganie konstytucji. Wydawało się, że wymiar sprawiedliwości jest niezależny, sędziowie niezawiśli, a trzeba było walczyć o to, żeby tej podstawowej zasady przestrzegać - mówił. Wydawało się, że Trybunał Konstytucyjny już się zakorzenił w świadomości polskich elit, a tymczasem trzeba było bronić niezależności Trybunału Konstytucyjnego - ocenił.
Wskazywał również, że jest "głęboko przekonany", że PO zrobiła "wszystko, co się dało, żeby proces niszczenia podstawowych fundamentów demokratycznego państwa, opartego na wolności, powstrzymać".