Polityk stawia tezę, że nieważny jest ciężar zarzutów prokuratorskich, one mogą pomóc wygrać wybory, bo "to nie ma żadnego znaczenia". Podaje przykłady innych samorządowców związanych z opozycją, którzy mają problemy z prawem. "Na wybory idą głosować ludzie, którzy g***o się interesują. Nie wiedzą, kto jest. I będą widzieli w Polsce atakowanych niepisowskich prezydentów z aktami oskarżenia" - słyszymy.
Schetyna: Odgrzewany kotlet, cios poniżej pasa
O ujawnione w piątek nagrania Grzegorz Schetyna został zapytany na konferencji prasowej w Koninie.
Lider Platformy Obywatelskiej zauważył, że TVP Info ujawniła "taśmy" sprzed blisko dwóch lat, które - jak zaznaczył - wcześniej ukazały się w prasie lokalnej. - To nic nowego. Telewizja TVP Info chce przykryć artykuły, materiały, które pojawiają się bardzo często ostatnio w mediach dotyczące afer PiS. Nie dalej, jak dzisiaj, jest bardzo duży materiał w Onecie o aferze podkarpackiej, która dotyczy właśnie polityków PiS. Wcześniej była afera SKOK-ów, afera KNF, afera Banasia ostatnio, a wcześniej Piebiaka, czy Kuchcińskiego - wyliczał Schetyna.
Przypomniał, że Koalicja Obywatelska stworzyła stronę internetową "100 afer PiS". - I tydzień przed wyborami próbuje się odgrzewać stary kotlet, pokazywać coś, co jest zlepkiem kilku wyrwanych z kontekstu zdań, rzeczywiście elementów nieparlamentarności języka, za które Sławomir Neumann przeprosił dzisiaj wszystkich. Wydaje mi się, że już będzie pilnował w przyszłym parlamencie nie tylko tego, co mówi, ale w jaki sposób używa znaków interpunkcyjnych - dodał szef Platformy.
Piątkową publikację TVP Info Schetyna nazwał też "mało grzeczną i bez klasy interwencją telewizji w kampanię wyborczą". Wyraził pogląd, że nagrania z udziałem Neumanna nieprzypadkowo wypłynęły tuż przed wyborami parlamentarnymi. - Tu nie ma przypadku. To jest rozpaczliwe ratowanie się przed spadającymi sondażami i zdemobilizowaniem elektoratu - mówił o tym (Jarosław) Kaczyński bardzo wyraźnie na ostatnim spotkaniu. Kampania wchodzi w ostatnią fazę, więc próbuje się używać takich ciosów poniżej pasa - ocenił Schetyna.
Liderka KOD: Nie mam zrozumienia dla jego słów, ale też dla polityki "haków" PiS
Liderka KOD Magdalena Filiks powiedziała PAP, że po chwili refleksji może powiedzieć, że nie ma w niej "żadnego zrozumienia" dla tych słów i dla tych opinii o członkiniach i członkach KOD, ale jeszcze bardziej nie ma w niej zrozumienia dla tak prowadzonej polityki.
Wyjaśniła, że w jej ocenie "na finiszu kampanii politycznej, wyciąganie haków przez publikowanie, ujawniania prywatnych rozmów, to jest brak szacunku dla wyborców, to jest pogarda dla ludzi". - Nie tak się powinno prowadzić kampanię polityczną. Ja bym chciała żyć w Polsce, w której jest szacunek dla wyborców, gdzie polityka wygląda zupełnie inaczej, kiedy będziemy mogli merytorycznie rozmawiać i brać udział w debatach na tematy ważne dla Polek i Polaków, a nie grali na ich emocjach w taki sposób - zaznaczyła Filiks.
Według niej, nagrania rozmów Neumannem zostały "wyciągnięte" przez PiS teraz, po to, "żebyśmy się tym teraz zajmowali, w momencie, kiedy kampania weszła w najbardziej intensywny okres, po drugie, żebyśmy się podzielili, pokłócili wzajemnie, żeby zdemobilizować elektorat po stronie demokratycznej".
Zaapelowała do "tysięcy zaangażowanych w kampanię sympatyków KOD", żeby "dalej robili swoje, żeby nie dali się podzielić i sprowokować Prawu i Sprawiedliwości".
Filiks podkreśliła jednocześnie, że słowa Neumanna były wypowiedziane prywatnie, i nie ma "zrozumienia dla osoby, która je nagrała". - To jest bardziej naganne, niż te słowa. Brzydzę się taką formą działania - dodała. Pytana, czy nie ma pretensji do Neumanna, liderka KOD odparła, że "powinien mieć do siebie pretensje za słowa, które wypowiedział, jeżeli te słowa faktycznie są prawdziwe". - Natomiast te słowa nie powinny paść z ust pana Sławka Neumanna - podkreśliła.
Pytana, czy Neumann powinien przeprosić działaczy KOD, Filiks, zaznaczyła, że chciałaby "przede wszystkim z panem Neumannem na ten temat porozmawiać".
Rzeczniczka SLD: Działacze KOD zostali cynicznie ocenieni przez Neumanna jako niewiele warci
Rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska oceniła w rozmowie z PAP, że TVP Info celowo opublikowało nagrania Neumanna na tydzień przed wyborami. - Te taśmy sobie leżały spokojnie gdzieś od 2017 roku i wypłynęły - nie przypadkiem - akurat w telewizji publicznej, gdzie pan Pereira (Samuel - szef portalu TVP.info - PAP) publikował kolejne odsłony taśm z poprzedniej afery +Sowy i Przyjaciele+". Być może ma całą szafę tych taśm i będzie je teraz wypuszczał cyklicznie - powiedziała Żukowska.
Odnosząc się do treści utrwalonej na taśmach, rzeczniczka SLD oceniła, że nagrane na nich słownictwo "jest jakie jest". - Wszyscy jesteśmy ludźmi, ja też nie jestem święta, jeżeli chodzi o słownictwo - przyznała.
Ale - jak zauważyła - taśmy zwierają także kilka "przykrych rzeczy". Jak mówiła, chodzi jej zwłaszcza o słowa dotyczące działaczy KOD. - Poznałam ich, demonstrowałam razem z nimi. Są ludźmi zaangażowanymi, którzy rzeczywiście uwierzyli, że nośnikiem ich wartości, o które walczą, czyli przywrócenie praworządności, będzie największe opozycyjne ugrupowanie sejmowe, czyli PO - powiedziała Żukowska.
Oceniła, że słowa Neumanna, dotyczące działaczy KOD, mogą być dla nich przykre. - To bolesne (dla działaczy KOD-PAP) usłyszeć takie słowa, że zostali w cyniczny sposób oceniani jako niewiele warci - podkreśliła rzeczniczka SLD.
Żukowska zaznaczyła, że działacze KOD działali i organizowali masowe protesty w swoim wolnym czasie i za swoje pieniądze. W jej ocenie, wielu z nich na takie działania poświęcało nie tylko życie prywatne, ale też zdrowie. "Bardzo szanujemy te osoby i szkoda, że KOD został w ten sposób upolityczniony" - powiedziała rzeczniczka SLD.
Trzaskowski: Nie komentuję nagrań Neumanna, bo ich nie znam
Słyszałem tylko, że pojawiają się wulgarne słowa. Pewne rzeczy – jak znam życie – mogły być wyjęte z kontekstu. Trzeba uważać na to, co się mówi. Ale z drugiej strony, najpierw trzeba dokładnie wiedzieć, jak te taśmy wyglądały, kto je nagrał. Bo to dosyć dziwne, że to pojawia się na kilka dni przed wyborami. Ja wolę takich rzeczy nie komentować dopóki nie znam wszystkich faktów, wtedy dopiero można się do tego ustosunkować - mówił na konferencji prasowej Rafał Trzaskowski.
To nie jest przypadek, że jest coś wyciągane z kapelusza na tydzień przed wyborami. Ale z drugiej strony, jakbyśmy poszukali w mediach publicznych wiadomości o zamykanych w tych dniach szpitalach, to ich nie znajdziemy. Jeżeli chcielibyśmy więcej usłyszeć o +aferze Banasia+ to tego też w mediach publicznych nie znajdziemy. O może wrócilibyśmy do taśm Morawieckiego w +Sowie i przyjaciołach+? Mamy ewidentnie jednostronny przekaz. Przekaz, który - powiedzmy sobie szczerze - nas nie cieszy - ocenił prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Wątpliwości co do wiarygodności ujawnionych nagrań ma marszałek pomorski Mieczysław Struk.
Nie wiemy do końca, co jest na tej taśmie i jak została ona zmanipulowana, zwłaszcza w tym środowisku, które było bardzo mocno skonfliktowane i pan poseł Neumann i przewodniczący Platformy na Pomorzu usiłował rozwiązać ten konflikt - stwierdził samorządowiec.
"To prowokacja, którą uprawia TVP na tydzień przed wyborami"
Nitras pytany w programie "Tłit" portalu wp.pl, czy takimi wypowiedziami Neumann "szkodzi, czy też nie" Platformie Obywatelskiej, podkreślił, że nie ogląda TVP Info i nie zdążył się zapoznać z tymi nagraniami.
Ale wiemy jak działa TVP Info. To jest wydział propagandy PiS-u, i to, że na ostatniej prostej kampanii pojawiają się jakieś nagrania, to nie jest żadnym zaskoczeniem - podkreślił poseł. Zaapelował "do wszystkich, żeby brali poprawkę, że to się powinno wliczać do budżetu kampanii PiS-u".
Dopytywany o fragmentami wulgarne wypowiedzi Neumanna, Nitras stwierdził, że "to nieładne słowa, ale była to prywatna rozmowa". Wtedy "ludzie czasami różne rzeczy mówią" - dodał. - To na pewno nie pomaga (PO), tylko proszę mieć świadomość skali. Rozmawiamy o absolutnej prowokacji, którą uprawia TVP na tydzień przed wyborami - podkreślił polityk.
Kidawa-Błońska: Nie zajmuję się taśmami
Kandydatka KO na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska pytana o ujawnione nagrania, odparła, że "nie zajmuje się taśmami". - To są podobno taśmy z wyborów samorządowych, są wyjęte dokładnie w tym momencie, kiedy stoimy w wyborach do parlamentu, kiedy Polacy zajmują się bardzo poważnymi sprawami, chcą dokonać właściwego wyboru, wiedzieć co proponują politycy w sprawie np. sądownictwa, ochrony zdrowia, edukacji i na ten temat chcą rozmawiać Polacy - powiedziała kandydatka KO na premiera na briefingu w Warszawie.
Dodała, że nie będzie w kampanii wyborczej dyskutować z kimkolwiek na temat taśm. Pytana o ocenę wypowiedzi Neumanna, Kidawa-Błońska podkreśliła: "polityków ocenią wyborcy przy urnach wyborczych". - Wiedzą, mogą śledzić media i każdy sam, samodzielnie podejmuje decyzje, czy chce tego polityka widzieć w Sejmie, czy nie - podkreśliła.
Na pytanie, czy Neumann jest "obciążeniem" w kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej, odparła: - Moi koledzy, którzy są na naszych listach, walczą w kampanii, przekonują do siebie wyborców. My nie mamy kolegów, którzy są dla nas obciążeniem, nie traktujemy ich w ten sposób. Kampania trwa, pracujemy z Polakami, to jest dla nas najważniejsze - zaznaczyła.
Czabański: "Taśmy Neumanna" pokazują, że zapewnienia KO to frazesy
Do sprawy odniósł się w piątek na antenie Polskiego Radia prezes Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański. - Takie podejście do państwa i wszystkiego, co się dzieje w sferze publicznej jest najgroźniejsze - powiedział komentując wypowiedź Neumanna do lokalnego działacza PO z Tczewa.
Według Czabańskiego, "jeżeli takie mamy podejście, to wszelkie mówienie, że się działa na rzecz dobra wspólnego, że się działa na rzecz polskiej racji stanu, to wszystko, co Koalicja Obywatelska wmawia obywatelom w tej kampanii wyborczej, to są tylko frazesy, bo prawda jest zupełnie inna, to nagranie odsłania tą prawdę".
Na nagraniu ujawnionym dzisiaj przez TVP, Neumann gwarantował, że "sądy dzisiaj (...) nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami". Na pytanie, "skąd pan Neumann może mieć wiedzę, co zrobią składy sędziowskie w sprawach dotyczących PO", Czabański odpowiedział, że "to jest oczywiście jego tajemnica, ale widocznie ma taką wiedzę, skoro tak mówi".
Błaszczak: Kolejny przykład, jak politycy PO traktują zwykłych ludzi
O tę kwestię pytany był w radiowej Jedynce szef MON Mariusz Błaszczak. - To jest kolejny przykład tego, jak to politycy Platformy traktują zwykłych ludzi, z jaką pogardą - powiedział Błaszczak. Jak podkreślił, bycie politykiem to "misja, służba". - A tu mamy do czynienia z ludźmi, którzy świetnie się bawią, którzy pogardzają, zamiast reprezentować, zamiast ludziom służyć - dodał.
To już nie pierwszy raz, pamiętamy taką serię ówczesnych ministrów z koalicji rządów PO-PSL, którzy z podobną pogardą odnosili się do ludzi – zauważył Błaszczak nawiązując do nagrań z restauracji "Sowa i Przyjaciele". "Widać, że oni tacy są" - powiedział.
Pytany o słowa, że politycy mogliby zyskać na akcie oskarżenia, Błaszczak wskazał, że tacy politycy jak kandydujący obecnie do Senatu Stanisław Gawłowski "to przykłady ludzi, którzy czują się bezkarni, którzy uważają, że stoją ponad prawem".
Lichocka: Może być gangster, złodziej, byle z PO
Joanna Lichocka (PiS) odnosząc się do wulgarnego języka Neumanna, powiedziała, że "bardzo dobre, że to zostało opublikowane, bo Polacy mogą znów usłyszeć, jak jest naprawdę". - W oficjalnych wystąpieniach pan Neumann (...)stara się przynajmniej nie używać swojego naturalnego języka, natomiast dobrze, że dowiedzieliśmy się, jakim językiem mówi na codzień, a przede wszystkim mieszkańcy Tczewa wiedzą, co ten polityk Platformy o nich myśli, mam nadzieję, że wyciągną z tego wnioski - dodała Lichocka.
Lichocka wyraziła nadzieję, że Polacy wyciągną wnioski i z tego co dzisiaj słyszą na taśmach i ze zmiany, która zaszła w polskiej polityce za kadencji PiS. - Jest zasadnicza różnica nie tylko w stylu, w kulturze, w życiu publicznym, ale jest zasadnicza różnica w traktowaniu państwa i obywateli i nie da się na to towarzycho głosować - zaznaczyła.
Według Lichockiej, "jest to pokazanie cynizmu w podejściu do oczywistych zasad przyzwoitości, uczciwości urzędników, których się desygnuje". - Może być gangster, złodziej, byle był w PO i byleby udało się sprzedać opinii publicznej tę historię tak, że jest atakowany przez PiS, że akt oskarżenia sformułowany przez prokuraturę jest tak naprawdę atakiem PiS na niewinnego człowieka.
Jej zdaniem wypowiedzi zarówno wypowiedzi Neumanna z taśm, jak i obecne wypowiedzi zarówno Neumanna jak i Grzegorza Schetyny pokazują "wielką operację kłamstwa, manipulacji i wprowadzania opinii publicznej w błąd". - To są taśmy prawdy Platformy Obywatelskiej, ale też całego systemu reprezentowanego przez PO, SLD, PSL, to jest establishmentu III RP, to co zobaczyliśmy na taśmach Neumanna, to istota establishmentu III RP. Trzeba to odrzucić, bo Polska nie będzie się rozwijać - podkreśliła posłanka.