Minister przypomniał, że w chorobie wywołanej wirusem niewydolność oddechowa przychodzi później. Mamy 10 tys. łóżek w gotowości, mamy 1600 respiratorów, które czekają na pacjentów - podał.

Zaczynamy również przygotowywać się do ewentualnego wzrostu zapotrzebowania na te respiratory - chcemy być o ten jeden, dwa kroki do przodu - zaznaczył.

Reklama

Pytany, czy oznacza to dodatkowe zakupy wyjaśnił, że będą to przesunięcia z tych miejsc, gdzie obecnie stoją niewykorzystane.

Minister zdrowia podkreślił, że sprzęt dokupowany jest cały czas. Mamy zakontraktowane ok. 1000 dodatkowych respiratorów - podał.

Szumowski powiedział, że obawia się świąt i nieprzestrzegania reguł, co będzie oznaczało wzrost zakażeń.

Miesiąc po tych długotrwałych spotkaniach przy stole - bo to tak wygląda - możemy mieć kilkadziesiąt tysięcy chorych więcej, niż moglibyśmy mieć, co oznacza, że część z tych osób umrze - powiedział.

Ocenił, że nadal grozi nam "scenariusz włoski" epidemii koronawirusa i jeszcze raz podkreślił, że wiele zależy naszego zachowania podczas świąt.

Jeżeli np. będziemy mieli długotrwałe spotkania przy stole wielkanocnym, to grozi - powiedział pytany o "scenariusz włoski".

Minister zdrowia: Jeżeli ceny maseczek wykroczą poza rozsądny zakres, będziemy je regulować

Reklama

Minister zdrowia zapytany też został o obowiązek zakrywania ust i nosa w miejscu publicznym, który rząd wprowadza od czwartku 16 kwietnia.

Na uwagę, że wcześniej mówiono, że to niewiele daje, odparł: Bo to wcześniej niewiele dawało i to jest wszystko spójne z punktu widzenia medycznego.

Jak zaznaczył, gdy było bardzo niewielu chorych, był "pomysł”, że maseczka może ochronić. Maseczka nas nie ochroni. Teraz też ta maseczka nas nie ochroni. Ona ochroni innych – wyjaśnił.

Dodał, że pojawiają się doniesienia, iż osoba, która szybko się przemieszcza, może zostawiać za sobą chmurę cząsteczek wirusa w odległości 2-4 metrów. Jeżeli zasłoni twarz, jeżeli osłoni nos i usta, to ograniczy chmurę wirusa w sposób istotny. Nie zredukuje jej do zera, bo musiałaby mieć pełen strój ochronny, a nie ma takiej możliwości, żeby chodzić po ulicy w pełnym rynsztunku – podkreślił.

Jak przypomniał, rygor ten obowiązywać będzie w miejscach publicznych, ale jeśli pracodawca uzna go za możliwy i konieczny, również może go zastosować. My do tego namawiamy, ale też są przecież obszary i sektory, gdzie po prostu się nie da albo gdzie są inne środki ochrony – dodał.

Szef resortu zdrowia był też pytany o to, czy planowane jest uregulowanie cen maseczek. Pamiętajmy, że część zakładów produkuje różne typy maseczek, to są czasami maseczki z materiału, które są droższe i chirurgiczne, które są tańsze. Maseczka maseczce nierówna. Musimy mieć takie maseczki z certyfikatem dla służby zdrowia. W przestrzeni publicznej najlepiej sprawdzają się maseczki materiałowe czy chustki, które można uprać, wygotować, dlatego że te chirurgiczne używamy przez godzinę, dwie i wyrzucamy - powiedział.

Jeżeli ceny maseczek wyjdą poza rozsądny zakres, to będziemy je regulowali. Natomiast wszelkie regulacje centralne rynku, odgórne zawsze obawiam się, że mogą spowodować wręcz ograniczenie dostępu, a nie poprawę. Jeżeli od środy czy czwartku te ceny by szybowały, możemy wprowadzić ceny odgórne - zapowiedział.

Przypomniał, że był wprowadzony zakaz sprzedaży maseczek na popularnych platformach zakupowych. Ten handel uwolnimy. Im większa dostępność, tym ceny są niższe - powiedział.