To będzie bezprecedensowy proces, nigdy w Polsce takiej sytuacji nie było - mówił na antenie TOK FM prof. Marcin Matczak. To dość zadziwiające, że politycy, którzy byli zobowiązani do zorganizowania wyborów, w tym momencie rozkładają ręce i jeszcze przewidują, jak rozstrzygnie Sąd Najwyższy. To jest dla mnie sytuacja trudna do zrozumienia, bo organizacja wyborów jest obowiązkiem władz - dodał. Jak opisywał prawnik, najpierw SN - w ciągu 90 dni - musi stwierdzić, że wybory były nieważne. Potem marszałek Sejmu ma 14 dni na ogłoszenie terminu nowych wyborów, które muszą się odbyć w ciągu następnych 60 dni. Jeśli jednak decyzje SN i Elżbiety Witek zapadną bez czekania na maksymalny okres tych terminów, to wybory mogłyby się odbyć nawet w czerwcu.

Reklama

Matczak ostrzega jednak, by tego nie robić, bo wybory to nie tylko głosowanie. Głosowanie to finał procesu wyborczego, w którym muszą się zgłosić kandydaci, musi być otwarta kampania wyborcza, z dostępem do elektoratu. Więc mimo że kalendarz pozwalałby na bardzo mocne przyśpieszenie tego procesu, ja bym to mocno odradzał, żeby proces wyborczy mógł wybrzmieć - podsumował.