Wiceminister aktywów państwowych i poseł na Sejm Janusz Kowalski w sobotę zamieścił na twitterze wpis, w którym domaga się usunięcia niemieckojęzycznych nazw stacji kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni (opolskie).

"Tu jest Polska! 6 lat temu bezprawnie na skutek nacisków PO i Mniejszość Niemiecka w Opolu / Deutsche Minderheit in Oppeln zamontowano niemieckie nazwy stacji kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni w Opolskiem. To jedyne przypadki w Polsce zmiany polskich oznaczeń stacji kolejowych - bezprawne.3 lutego 2021 r., z uwagi na przejęcie przez Ministerstwo Infrastruktury nadzoru nad PKP PLK S.A., złożyłem w sprawie bezprawnych niemieckich nazw stacji kolejowych interpelację do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. To bardzo niebezpieczny precedens - niezgodny z polskim prawem" - napisał Kowalski.

Reklama

W ocenie polityka Solidarnej Polski, umieszczenie obok polskich także niemieckich nazw miejscowości na dworcach kolejowych w województwie opolskim jest niezgodne z polskim prawem, a "stan faktyczny wywołuje liczne wyrazy niezadowolenia mieszkańców oraz prowadzi do dezorientacji podróżnych". Zdaniem wiceministra, w przypadku stacji kolejowych nie można stosować przepisów dających prawo do dwujęzycznych nazw miejscowości, które zamieszkują skupiska mniejszości narodowych, gdyż nazwa stacji nie jest tożsama z nazwą miejscowości.

Poseł Kowalski powołuje się przy tym na stanowisko Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego z 27 czerwca 2014 roku, w którym napisano: „Prezes Urzędu Transportu Kolejowego przeprowadził analizę przepisów regulujących kwestię używania dodatkowych tradycyjnych nazw w języku mniejszości. W oparciu o wyniki analizy, Prezes UTK uznał wstępnie, że nie widzi podstaw prawnych dla ustalania nazw stacji i przystanków kolejowych w języku mniejszości.”

"Do dzisiaj stan faktyczny pozostaje bez zmian, rodząc niebezpieczny precedens dodawania nazw stacji kolejowych w języku mniejszości np. Warschau Innenstadt czy Oppeln Western" - argumentuje polityk SP.

Tereny zamieszkałe przez mniejszości

Reklama

Do wniosku wiceministra odniósł się przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, a zarazem przewodniczący sejmiku województwa opolskiego Rafał Bartek.

"Poseł i Minister w jednej osobie podjął temat tablic dwujęzycznych na stacjach kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni. Argumentacja Pana Ministra wbrew pozorom nie jest niczym nowym. Te same argumenty pojawiły się już w korespondencji pomiędzy PKP a ówczesnym Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji w maju 2014 r. Ostatecznie PKP uznało argumentację Ministerstwa i tablice 11.12.2015r. wróciły na stacje. Warto przy tym wskazać, że w grudniu 2015r. mamy już rząd Prawa i Sprawiedliwości. PKP podlegające Panu Ministrowi poszło między czasie już krok dalej (o czym Pan Minister może nie wie?) i uregulowało kwestię oznakowania na terenach zamieszkiwanych przez mniejszości w swych wytycznych o czym można przeczytać tutaj na stronie 24: https://www.plk-sa.pl/.../Ipi-2_Wytyczne_dla_oznakowania... Zapis mówi wprost: "9. nazw stacji/ przystanków osobowych nie tłumaczymy na języki obce, z wyjątkiem nazw lokalizacji na terenach zamieszkałych przez ustawowo uznane mniejszości narodowe (białoruską, litewską, niemiecką, ukraińską) i etniczne ..." - napisał Bartek na swoim profilu społecznościowym.

W ocenie Bartka, jeżeli dojdzie do usunięcia nazw niemieckich z dworców kolejowych w Dębskiej Kuźni i Chrząstowicach, dojdzie do tego z powodów polityczynych, a nie ze względu na uregulowania prawne.