Były prezydent skomentował w ten sposób porwanie przez Białoruś samolotu pasażerskiego linii Ryanair, zarejestrowanego w Polsce i zatrzymanie białoruskiego opozycjonisty Ramana Pratasewicza.

Reklama

Komorowski dodał: - Ja nie sądziłem, że tak nisko upadniemy, że wszyscy będą mogli po nas bezkarnie skakać. Polityk wolałby, żeby Polska w takich sytuacjach potrafiła "mocniej i silnej działać własnym głosem, a nie na zasadzie, że zgłaszamy i niech inni przejmą ten kłopot i załatwią za nas”. - Obecna władza, która wiele wysiłku włożyła w to przez wiele, wiele lat, aby zdeprecjonować, obniżyć znaczenie integracji europejskiej, przynależności do świata zachodniego, jak przychodzi co do czego, to jest bezradna. Jak do pani matki: niech Unia Europejska to załatwi – komentował Gość Radia ZET.

Pytany o to, co Polska powinna zrobić ws. Białorusi, Komorowski odpowiedział, że "to pytanie na zasadzie jak już się pali, co pan teraz zrobi?”. - Już się pali. Nasi sąsiedzi nas lekceważą – dodał.

Potrzebne sankcje

Zdaniem byłej głowy państwa, dziś trzeba odwoływać się do solidarności europejskiej i NATO-wskiej i "można to zrobić skutecznie”. - Polska może oczekiwać i według mnie doczeka się ostrej reakcji UE i być może USA również. Sankcje – mówił Bronisław Komorowski. - Nie wiem, co pan premier Morawiecki zaproponował Unii jako wspólna reakcja. Mam nadzieję, że oprócz sankcji personalnych, np. ograniczenie swobody poruszania się linii lotniczych białoruskich w przestrzeni europejskiej – dodaje. Jego zdaniem kolejny raz okazuje się, że w tego rodzaju trudnych i kryzysowych sytuacjach, fakt przynależności do struktur świata zachodniego – UE, NATO – może być czynnikiem rozstrzygającym o naszym bezpieczeństwie.

Dopytywany o to, co zrobiłby, gdyby teraz to on był prezydentem, gość Radia ZET odpowiedział: - Dbałbym przez wszystkie lata mojej kadencji o to, aby bez sensu nie napinać relacji polsko-europejskich, a z USA starałbym się utrzymywać relacje dobre, bez względu na to, czy prezydentem jest Trump czy Biden.