Samolot - jak podał Onliner.by - lądował w Mińsku awaryjnie z powodu informacji o bombie. Ostatecznie informacja ta nie potwierdziła się.
Zatrzymanie Pratasiewicza
Później pojawiła się informacja, że na pokładzie samolotu wśród 123 pasażerów znajdował się opozycyjny aktywista i bloger Raman Pratasiewicz. Został on w Mińsku zatrzymany.
Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, później innego kanału – Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga). Oba zostały przez władze uznane za ekstremistyczne, a ich autorzy są poszukiwani przez organy ścigania – podkreśla "Nasza Niwa" Pratasiewicz został oskarżony w sprawie karnej i umieszczony na liście osób "zaangażowanych w działalność terrorystyczną".
Kontrolerzy z Mińska grozili zestrzeleniem samolotu?
Kontrolerzy lotów na lotnisku w Mińsku mieli grozić zestrzeleniem samolotu linii Ryanair relacji Ateny-Wilno, gdyby pilot nie chciał skierować się do Mińska - podało w niedzielę Radio Swaboda na kanale informacyjnym w komunikatorze Telegram, powołując się na byłego ministra i dyplomatę Pawła Łatuszkę.
Według naszych informacji strona białoruska poprzez kontrolerów groziła zestrzeleniem samolotu, jeśli nie przeprowadzi on awaryjnego lądowania w Mińsku - przekazał Łatuszka.
Służby prasowe Ryanair powiedziały Radiu Swaboda, że załoga samolotu została ostrzeżona przez kontrolerów białoruskich, że "na pokładzie jest potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa".
Łatuszka: Nie odleciało sześć osób
Były białoruski minister i dyplomata Pawał Łatuszka napisał w serwisie Telegram, że z Mińska nie odleciało dwóch obywateli Białorusi i czterech obywateli Rosji. Nie jest jasne, czy wśród tych osób uwzględnia on zatrzymanego w Mińsku opozycjonistę Ramana Pratasiewicza. Szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska poinformowała na Twitterze, że według niepotwierdzonych, ale wiarygodnych informacji na liście pasażerów samolotu w Wilnie brakuje pięciu osób.
W Mińsku zatrzymany został i wyprowadzony z samolotu żyjący na emigracji opozycyjny aktywista Raman Pratasiewicz, który jest poszukiwany listem gończym przez białoruskie organy ścigania. Radio Swaboda podaje za niewskazanym kanałem na komunikatorze Telegram, że na pokładzie samolotu zabrakło także dziewczyny Ramana Pratasiewicza.
Na lotnisku w Mińsku poinformowano, że na pokładzie jest 123 pasażerów. Z kolei strona litewska podała informację o prawie 170 pasażerach z 12 krajów. Ponad 90 wśród tych pasażerów to obywatele Litwy.
Morawiecki: Porwanie cywilnego samolotu
"Wydarzenia na Białorusi związane z wymuszeniem lądowania samolotu pasażerskiego są kolejnym przykładem naruszania fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego. Społeczność międzynarodowa nie może pozostawać obojętna. Konieczne jest zdecydowane działanie wobec władz białoruskich" - napisał na Twitterze prezydent Andrzej Duda.
Do sytuacji odniósł się wcześniej premier Mateusz Morawiecki.
Porwanie cywilnego pasażerskiego samolotu i zmuszenie go do lądowania w Mińsku za pomocą sił powietrznych białoruskiego wojska to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu. Nie da się tego nazwać inaczej.
Nasuwają się porównania z podobnym atakiem sowieckich myśliwców na samolot koreańskich linii lotniczych w 1983 r., zakończony jego zestrzeleniem i zamordowaniem wszystkich pasażerów. Dziś do tak tragicznych konsekwencji nie doszło, ale wyraźnie widać że reżim Alaksandra Łukaszenki posuwa się coraz dalej. W ubiegłym tygodniu doszło do brutalnej rozprawy z dziennikarzami niezależnego portalu tut.by, cały czas w podobny sposób nękany jest Biełsat - skomentował w rozmowie z Polską Agencją Prasową premier Mateusz Morawiecki.
Jak dodał, ogromny niepokój budzi fakt, że w wyniku porwania samolotu aresztowany został opozycjonista Raman Pratasiewicz. Niepokój tym większy, że w ubiegłym tygodniu w białoruskim więzieniu w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł inny przeciwnik reżimu, Witold Aszurak - zwrócił uwagę szef polskiego rządu.
Niezwłocznie, gdy otrzymaliśmy od służb informację o porwaniu samolotu zwróciłem się do Ministra Spraw Zagranicznych, aby podjął zdecydowane działania w tej sprawie. Do MSZ w trybie natychmiastowym został wezwany ambasador Białorusi w Warszawie. Żądamy od władz Białorusi natychmiastowego zwolnienia Ramana Pratasiewicza, a także przetrzymywanych bezprawnie Andżeliki Borys, Andrzeja Poczobuta oraz innych polskich i białoruskich działaczy. Żądamy też zaprzestania represji wobec niezależnych mediów i społeczeństwa - oświadczył Morawiecki.
Sprawa będzie tematem obrad Rady Europejskiej
"Temat przymusowego lądowania samolotu linii Ryanair w Mińsku będzie tematem obrad Rady Europejskiej, które rozpoczynają się w poniedziałek"- poinformował na Twitterze rzecznik przewodniczącego RE Charlesa Michela, Barend Leyts.
"Aktualizacja nt. Rady Europejskiej. Przewodniczący RE poruszy jutro (w poniedziałek) kwestię przymusowego lądowania samolotu Ryanair w Mińsku. Przy tej okazji omówione zostaną konsekwencje i możliwe sankcje" - poinformował Leyts.
Dodał, że zdecydowania i natychmiastowa musi być również reakcja Unii Europejskiej. Dlatego zwróciłem się do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, aby rozszerzył jutrzejszy szczyt o dodatkowy punkt, poświęcony nałożeniu na reżim Alaksandra Łukaszenki natychmiastowych sankcji. Będę z nim rozmawiał jeszcze dziś wieczorem - zapowiedział.
"Zmuszenie samolotu linii Ryanair do lądowania w Mińsku to "poważny i niebezpieczny incydent", wymagający międzynarodowego śledztwa" - oświadczył na Twitterze sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
"Ściśle monitorujemy przymusowe lądowanie na Białorusi samolotu linii Ryanair lecącego z Aten do Wilna oraz doniesienia o zatrzymaniu opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. To jest poważny i niebezpieczny incydent, który wymaga międzynarodowego śledztwa. Białoruskie władze muszą zapewnić bezpieczny powrót załogi i wszystkich pasażerów" do Wilna - napisał sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Dochodzenie ICAO będzie miało zasadnicze znaczenie
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel wezwał władze do natychmiastowego zwolnienia samolotu i wszystkich jego pasażerów. Jestem "bardzo zaniepokojony doniesieniami o przymusowym lądowaniu samolotu Ryanair w Mińsku" - napisał. "Wzywamy władze Białorusi do natychmiastowego zwolnienia samolotu i wszystkich jego pasażerów. Dochodzenie Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) w sprawie incydentu będzie miało zasadnicze znaczenie" - napisał na Twitterze Michel.
Wtórowała mu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. "Zmuszenie (...) do lądowania samolotu w Mińsku jest nie do zaakceptowania. Wszyscy pasażerowie muszą mieć możliwość natychmiastowej kontynuacji podróży do Wilna i mieć zapewnione bezpieczeństwo. Każde naruszenie zasad międzynarodowego transportu lotniczego musi pociągać za sobą konsekwencje" - podkreśliła szefowa KE w opublikowanym wpisie.
Wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych Josep Borrell napisał na Twitterze, że "odpowiedzialność za bezpieczeństwo wszystkich pasażerów i samolotu ponosi rząd Białorusi".
Operacja służb specjalnych?
Zatrzymanie Pratasiewicza skomentowała przebywająca na emigracji w Wilnie była kandydatka w wyborach prezydenckich i liderka opozycji Swiatłana Cichanouska. "Jest absolutnie oczywiste, że to operacja służb specjalnych" – czytamy w niedzielę w kanale Cichanouskiej w Telegramie.
Jej zdaniem "reżim naraził bezpieczeństwo pasażerów samolotu oraz całego lotnictwa cywilnego, by rozprawić się z człowiekiem, który był redaktorem największych niezależnych kanałów w Telegramie". "Tylko za to został on uznany za terrorystę i może mu na Białorusi grozić kara śmierci" – dodała.
Lądowanie samolotu pasażerskiego linii Ryanair w Mińsku, lecącego w niedzielę z Aten do Wilna, na pokładzie którego był żyjący na emigracji białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz, przypomina operację KGB – oświadczyła doradczyni prezydenta Litwy Asta Skaisgiryte.
Do wymuszenia lądowania samolotu „wykorzystano dwie białoruskie jednostki wojskowe - myśliwiec MiG-29 i śmigłowiec Mi-24. Jest to bardzo podobne do operacji zorganizowanej przez KGB. Oni doskonale wiedzieli, kto leci w samolocie - zauważyła Skaisgiryte.
Podkreśliła, że jest to bezprecedensowy przypadek, że nigdy wcześniej nie zdarzyło się nic podobnego w naszym życiu.
Prezydent Litwy żąda natychmiastowego zwolnienia pasażerów
Premier Litwy Ingrida Szimonyte zażądała natychmiastowego uwolnienia pasażerów samolotu pasażerskiego linii Ryanair, lecącego z Aten do Wilna, który w niedzielę był zmuszony do lądowania w Mińsku. Według szefa MSZ Litwy na pokładzie jest czterech obywateli Polski.
Stworzono zagrożenie dla bezpieczeństwa pasażerów i załogi samolotu. Żądam natychmiastowego zezwolenia na lot do Wilna - czytamy w oświadczeniu premier.
Uwolnienia pasażerów zażądał też szef MSZ Litwy Gabrielius Landsbergis. Poinformował on, że na pokładzie samolotu jest 171 osób - 94 obywateli Litwy, 11 Greków, dziewięciu Francuzów, pięciu Rosjan, czterech Polaków, czterech Białorusinów, poza tym obywatele Rumunii, Niemiec, Łotwy, Rosji, Gruzji i innych państw.
Prezydent Litwy Gitanas Nauseda na Twitterze nazwał tę sytuację "wydarzeniem bez precedensu" i zarzucił białoruskim władzom przymuszenie samolotu do lądowania w mińskim porcie.
"Na pokładzie był aktywista polityczny i założyciel kanału w Telegramie Nexta_EN. Został on aresztowany. Za tymi obrzydliwymi działaniami stoi reżim białoruski" - napisał Nauseda, domagając się niezwłocznego uwolnienia Pratasiewicza.
Władze: Białoruś obroniła Europę
Służba prasowa prezydenta Białorusi podała, że po informacji o możliwej bombie na pokładzie samolotu Ateny-Wilno, na polecenie Alaksandra Łukaszenki poderwano myśliwiec do samolotu. Z późniejszych komunikatów wynika natomiast, że decyzja o poderwaniu myśliwca do asysty samolotu pasażerskiego Ryanair zapadła już po skierowaniu się samolotu na lotnisko w Mińsku w celu awaryjnego lądowania. Tak wynika z komunikatu ministerstwa obrony Białorusi.
"Po otrzymaniu informacji o tym, że w przestrzeni powietrznej naszego kraju znajduje się statek powietrzny, na którego pokładzie może być ładunek wybuchowy, decyzją operacyjnego dyżurnego Centralnego Punktu Dowodzenia postawiono w stan gotowości nr 1 dyżurne siły obrony przeciwlotniczej" - podano w komunikacie resortu obrony.
"Załoga dyżurna otrzymała zadanie kontrolowania, a w przypadku konieczności – okazania pomocy samolotowi cywilnemu w bezpiecznym lądowaniu na lotnisku Mińsk-2" – przekazano. Nie wskazano, na czym miałoby polegać ewentualne udzielenie pomocy. Zaznaczono przy tym, że MiG-29 poderwano z bazy w Baranowiczach po tym, jak "kapitan danego samolotu cywilnego podjął decyzję o lądowaniu na lotnisku zapasowym i zawrócił maszynę w kierunku Mińska".
Według tego komunikatu po tym, jak samolot Ryanair wylądował w Mińsku, MiG-29 wrócił do bazy w Baranowiczach.
Sprawę skomentował w Telegramie Puł Pierwogo, kanał "zbliżony do służb prasowych Alaksandra Łukaszenki". "Pojawiła się informacja o bombie w samolocie. I chociaż ze screenshotu trasy samolotu widać, że był on już prawie przy granicy, zwrócił się on do Mińska, żeby tam go przyjęto" – pisze Puł Pierwogo.
"Łukaszenka dał bezdyskusyjny rozkaz: samolot ma zawrócić i zostać przyjęty. W tej sytuacji najważniejsze to bezpieczeństwo i życie ludzi" – dodano. Zaznaczono przy tym z ironią, że "dyktator na coś się przydał”. "Niezależnie od sytuacji politycznie Białoruś nie należy do tych, którzy odmówią pomocy w trudnej sytuacji (czego nie można powiedzieć o sąsiadach z Zachodu). Zwłaszcza gdy chodzi o życie ludzi" – wskazano. Według kanału "Białoruś obroniła Europę".