O godz. 7.24 rano (godz. 6.24 w Polsce) Barysewicz wyszła z kolonii – podał jej macierzysty portal TUT.by. Informacja pojawiła się w sieciach społecznościowych, ponieważ dzień wcześniej dostęp do TUT.by został zablokowany przez ministerstwo informacji Białorusi. Na zdjęciach widać, jak Barysewicz wychodzi z więzienia z dwoma dużymi torbami w kratkę. Zaraz po wyjściu na wolność dziennikarka zatelefonowała do swojej 18-letniej córki, która czeka na nią w Mińsku.
Do kolonii karnej w Homlu, 300 km na południowy wschód od Mińska, Barysewicz została przewieziona dwa dni wcześniej z Mohylewa, gdzie trafiła zaledwie na tydzień przed planowanym zwolnieniem. W sumie – jak informuje Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy – w ciągu pół roku Barysewicz odsiadywała wyrok w pięciu różnych miejscach.
Razem z Barysewicz zatrzymano lekarza
Reporterka została zatrzymana w listopadzie 2020 roku za publikację artykułu, w którym powołując się na dokumenty medyków, napisała, że zakatowany przez „nieznanych sprawców” aktywista Raman Bandarenka nie miał we krwi alkoholu. Białoruskie władze twierdziły, że mężczyzna był pijany i padł ofiarą „sąsiedzkiej sprzeczki”. Według świadków i mediów niezależnych mógł zostać zaatakowany przez funkcjonariuszy w cywilu.
Wraz z Barysewicz zatrzymano, oskarżono i skazano lekarza Arcioma Sarokina, który udostępnił jej informacje o stanie Bandarenki. Do procesu obydwoje przebywali w areszcie. W marcu dziennikarka została skazana na pół roku więzienia i grzywnę, a Sarokin na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Barysewicz została uznana przez białoruskich obrońców praw człowieka za osobę skazaną z powodów politycznych.
Rewizje w TUT.by
W środę rano przed kolonią w Homlu mieli ją przywitać koledzy z redakcji. Na miejscu było jednak niewiele osób. Dzień wcześniej władze rozpoczęły rewizje w redakcji TUT.by i mieszkaniach pracowników. Wszczęto sprawę karną dotyczącą przestępstw podatkowych, zatrzymano kilkanaście osób, w tym z kierownictwa portalu. Jednocześnie władze zablokowały dostęp do strony internetowej TUT.by i jej wersji w związku z "wielokrotnym publikowaniem tam niedozwolonych treści”.
Portal TUT.by według medialnych statystyk ma 3,3 mln użytkowników i obejmuje ponad 60 proc. odbiorców mediów internetowych na Białorusi. Jest stałym obiektem krytyki ze strony władz i mediów państwowych, które zarzucają mu „wywrotowość”, wspieranie protestów itd. W 2020 roku władze pozbawiły portal statusu środka masowego przekazu.