Sytuacja jest dziś mocno napięta. Jestem przekonany, że wczorajszy, mocny atak nie będzie ostatnim. Będą jeszcze kolejne próby - mówił na antenie Radia ZET, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Mirosław Różański. Obawiam się, że mimo, że zbliża się zima i "generał Mróz" też reguluje pewne sprawy związane z konfliktami, to stronie białoruskiej będzie zależało na podtrzymywaniu napięcia tak długo, aż osiągnie cele - dodał. Jego zdaniem, za sytuacją stoi Kreml. Ławrow kilka tygodni temu wskazał, że za ten kryzys odpowiada Unia Europejska i Zachód, który – zdaniem Ławrowa – destabilizował Bliski Wschód i dlatego mamy do czynienia z migracją - stwierdził.

Reklama

Według Różańskiego, brak dziennikarzy na granicy to poważny błąd. To by zbalansowało przekaz medialny. Miejmy świadomość, że presja informacyjna czy dezinformacja jest mocną siłą, stosowaną przez Moskwę i Mińsk. My oddaliśmy tu pole - zauważył.

Różański: Łukaszence zależy, by to Polska pierwsza użyła broni

Łukaszence zależy na tym, by doprowadzić do sytuacji, że to Polska pierwsza użyje broni, by można było użyć argumentu, że to Polacy są odpowiedzialni za humanitarny kryzys i że to Polacy używają broni - wyjaśniał były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. Jego zdaniem, świat nie będzie wtedy mówił o użyciu broni w samoobronie, a o użyciu jej przeciw uchodźcom. Komunikat podany przez rzeczniczkę Straży Granicznej, że się nie zawahają do użycia broni, jest przedwczesny. Powinniśmy oszczędnie deklarować publicznie tego typu aktywności - zauważył. Może to prokurować sytuacje, które doprowadzą do tego, co dla nas jest najbardziej niepożądane - użycia broni - ostrzegł

Reklama

"Trudno nie nazwać tego problemem humanitarnym"

Jeśli w strefie nad polską granicą są sytuacje, że ludzie umierają, są tam dzieci w warunkach skrajnie niebezpiecznych, to trudno nie nazwać tego problemem humanitarnym - stwierdził. Bezpieczeństwo nie wyklucza człowieczeństwa. Czy nas, jako kraj nie stać, by zaopiekować się tymi osobami, które faktycznie takiej pomocy potrzebują?! - mówił były wojskowy. Jak dodał, same pushbacki nie rozwiązują sytuacji. Te sceny, związane z tym, że ci ludzie byli z powrotem wywożeni do lasu, to nie jest dobra legitymacja dla nas, jako dla społeczeństwa i dla nas, jako dla państwa - zauważył.

Jego zdaniem, nie można mówić, że to sami migranci atakują z własnej woli polskie służby. Wyrażam uznanie w stosunku do funkcjonariuszy Straży Granicznej, policji, żołnierzy, że kolejny, bezpardonowy atak na naszą granicę został udaremniony. Ale to nie imigranci sami inspirują taką aktywność, tylko są kierowani przez białoruskie służby - powiedział ekspert, zarzucając Białorusi perfidną grę. Wykorzystywanie dzieci, kobiet, młodych ludzi jest absolutnie naganne. Nie obarczałbym ich winą, że oni są sami z siebie inspiracją tego działania - podsumował