Podczas programu Polsat News rozmawiano o wysokich zarobkach dziennikarzy mediów publicznych, którzy pracowali tam, gdy władza w Polsce należała do PiS-u.

Według Frysztaka osoby, które pracowały w mediach publicznych za czasów poprzedniej władzy, nie byli dziennikarzami. Parlamentarzysta dodał, że byli to aktorzy, którzy odgrywali role "jak w nazistowskich czy stalinowskich czasach".

Reklama

Te słowa nie spodobały się drugiemu gościowi Agnieszki Gozdyry. Na reakcję posła PiS nie trzeba było długo czekać.

Takiej reakcji jeszcze nie było. Polityk PiS przerwał wywiad

Pan zachowuje się jak najgorszy knajacki pseudoposeł, pan jest neoposłem. Pan wie, kim byli naziści? Co to były obozy koncentracyjne? Pan wie, co to mordowanie ludzi w katowniach przez UB? Pan porównuje kogokolwiek dzisiaj do tych ludzi? Kim pan jest? Żenada. Pan powinien wejść pod stół i odszczekać, jak to było w starodawnej Polsce - mówił Kownacki.

Reklama

Polityk rządzącej koalicji odparł, że wybrał to porównanie, ponieważ "wykorzystywano telewizję, jak w czasach nazistowskich i stalinowskich". Następnie wyjaśnił, że to z tych systemów totalitarnych wywodzi się propaganda.

Poseł PiS nie dał dokończyć Frysztakowi, i nazwał go "zerem". Następnie poprosił prowadzącą program o to, aby go wyprosiła, bo on "nie pozwoli na porównywanie dziennikarzy do stalinowców lub nazistów".

Reklama

Dziennikarka Polsat News próbowała uspokoić polityków i poprosiła Frysztaka o niestosowanie takich porównań. Ten chciał coś dodać, ale poseł PiS wciąż mu przerywał, domagając się przeprosin.

Chodzi o to, żebyśmy historii nie zakłamywali, bo taka jest historia - powiedział w Polsat News Frysztak, po czym Kownacki oświadczył, że opuszcza program. Poseł wyszedł ze studia. Ja z kimś takim przy stole siedzieć nie będę. Pani na to pozwoliła - powiedział do Agnieszki Gozdyry.

Dziennikarka zapytała parlamentarzystę, czy wycofuje się ze swoich słów. Frysztak odparł, że nie porównywał osób, tylko propagandę.

Bajońskie sumy. Ujawnili zarobki pracowników TVP

Przypomnijmy, że w czwartek poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński ujawnił otrzymany od władz TVP dokument, z którego wynika, że Michał Adamczyk, dyrektor TAI, od 25 kwietnia do 31 grudnia w ramach umowy zarobił ponad 372 tys. zł oraz 1,127 mln zł w ramach prowadzonej działalności gospodarczej - łącznie niemal 1,5 mln zł.

Na tym jednak nie koniec Samuel Pereira, zastępca dyrektora TAI od 25 kwietnia zarobił 439 tys. zł. Marcin Tulicki łącznie ponad 713 tys. zł, a Rafał Kwiatkowski - ponad 366 tys. zł. Jarosław Olechowski, były szef TAI, zarobił w 2023 łącznie 1,4 mln zł.

Do tych informacji odniósł się premier Donald Tusk, który stwierdził, że "zarabiali tyle, ile kłamali". "Kosmicznie. Krótka historia TVP" - dodał.