Przypomnijmy, że poseł Dariusz Joński udostępnił w mediach społecznościowych dokument, z którego wynika, że pracownicy TVP za pracę w mediach publicznych zarabiali ogromne pieniądze.
Bajońskie sumy wpływały na konto Michała Adamczyka, Marcina Tulickiego, Jarosława Olechowskiego, a także Samuela Pereiry.
W rozmowie z portalem Dziennik.pl Dariusz Joński podkreśla, że należy "najszybciej i zgodnie z przepisami prawa poznać zarobki pisowskich szefów i pracowników mediów publicznych, a także sprawdzić, czy ich horrendalne wynagrodzenia były wypłacane legalnie".
Poseł dodał, że premier Donald Tusk na pewno ma plan na odzyskanie pieniędzy i konsekwentnie go zrealizuje.
Tusk odzyska wynagrodzenie gwiazd TVP? "Pieniądze będą skutecznie odebrane"
Jeden z czołowych polityków koalicji twierdzi, że jest specjalny plan, dzięki któremu pracownicy TVP oddadzą zarobione pieniądze. Odbije się im to bardzo mocną czkawką. Te pieniądze się nie zmarnują w ich portfelach - dowiaduje się nieoficjalnie Dziennik.pl.
Nasz rozmówca przekonuje, że jest pewny tego, że te pieniądze wrócą. To mnie cieszy, bo osobista odpowiedzialność przy takiej pracy jest bardzo istotna - słyszymy.
Na pytanie o konkretny plan słyszymy, że "czasami najprostsze sposoby są najskuteczniejsze". Polityk dodaje przy tym, że "ci ludzie (pracownicy TVP - red.) na prośby nie będą reagowali". Różne są możliwości nacisku - zauważa.
PiS odpowiada na zapowiedzi Tuska
Posłanka PiS Anita Czerwińska jest przekonana, że premier Donald Tusk miał na myśli odzyskanie pieniędzy od dziennikarzy TVP, którzy pracowali w telewizji publicznej, gdy u władzy była Platforma Obywatelska.
Premierowi Tuskowi chodzi o pieniądze, które zarobił Tomasz Lis, Maciej Orłoś, Beata Tadla i Hanna Lis. Ja to rozumiem w ten sposób, że to oni mu oddadzą miliony, które zarobili. Tusk na pewno będzie chciał odebrać je Lisowi, bo za słabo śpiewał mu "Sto lat", może torty nie smakowały. Coś było nie tak. Lis sam odda pewnie - mówi rozmówczyni Dziennik.pl. Tym samym posłanka PiS nawiązała do jednego z programów Tomasza Lisa, w którym publiczność odśpiewała Tuskowi "Sto lat". Miało to miejsce w 2014 roku i spotkało się z krytyką środowiska prawicowego.
Wcześniej na oficjalnym profilu PiS pojawiła się informacja o tym, ile zarabiały "tłuste koty TVP za czasów PO". Wynika z nich, że Maciej Orłoś w latach 2013-2016 miał zarobić 2 mln zł, z kolei Tomasz Lis od 2008 do 20016 roku miał uzyskać przychody z telewizji publicznej w wysokości 21,2 mln zł. Piotr Kraśko przez rok miał otrzymać 800 tys. zł. Podobnie Beata Tadla - 833 tys. zł. Z kolei Hanna Lis - 450 tys. zł.
Z artykułu Wirtualnych Mediów z 2016 roku wynika, że sam Tomasz Lis, gdy prowadził swój program, przyniósł TVP 160 mln zł. Informacje te zostały pozyskane z cenników przy reklamach udostępnianych przy talk-show dziennikarza.
Dariusz Joński w rozmowie z Dziennik.pl podkreśla także, że "nie można porównywać dziennikarzy z funkcjonariuszami PiS".
Ogromne zarobki Adamczyka i Pereiry
Ze skanu dokumentu udostępnionego przez posła Jońskiego wynika, że Michał Adamczyk, dyrektor TAI, od 25 kwietnia do 31 grudnia w ramach umowy zarobił ponad 372 tys. zł oraz 1,127 mln zł w ramach prowadzonej działalności gospodarczej - łącznie niemal 1,5 mln zł.
Z kolei Marcin Tulicki łącznie ponad 713 tys. zł, a Rafał Kwiatkowski - ponad 366 tys. zł. Jarosław Olechowski, były szef TAI, zarobił w 2023 łącznie 1,4 mln zł. Spore kwoty wpłynęły też na konto Samuela Pereiry. Za bycie zastępcą dyrektora TAI od 25 kwietnia zarobił 439 tys. zł.
Kontakt do autora artykułu: sylwia.baginska@infor.pl