Pomoc dla Ukrainy, ale nie Palestyny?
Pytany o reakcje Polaków na wydarzenia w Gazie, Almughanni odpowiada na łamach Wirtualnej Polski: Oglądałem ogromne zaangażowanie Polaków w pomoc Ukraińcom, gdy zaatakowała ich Rosja. Moi przyjaciele jeździli na granicę, pomagali, jak mogli. Sam zresztą też pojechałem na granicę, gdzie pomagałem i kręciłem. Czułem, że mnie ta sprawa też dotyczy. Takiego zaangażowania nie było, gdy rozegrał się największy epizod wojny Izraela z Palestyną w październiku.
Być może dlatego, że jesteśmy bardzo daleko, a być może dlatego, że Polska i cała UE jest w relacji ze Stanami Zjednoczonymi, które nie potępiły działań Izraela. Przyznaję, że miałem o to żal i byłem rozczarowany. Potem uświadomiłem sobie, że dużo osób nie wie, jak wygląda nasza codzienność w Strefie Gazy. Bardzo mnie cieszy, że tylu moich znajomych próbuje o tym informować i wrzuca w mediach społecznościowych informacje na ten temat. Bardzo ich za to szanuję - dodaje filmowiec.
"Bardzo słaba" wypowiedź Hołowni o Gazie
Palestyńczyk pamięta też, "jak marszałek Szymon Hołownia dostał pytanie na temat Gazy i jego odpowiedź była bardzo słaba. Odpowiedział, że tam zawsze była wojna i ludzie tam zawsze się zabijali, od początku historii. I że zawsze tak chyba będzie. To tak, jakby Palestyńczyk powiedział, że w Ukrainie zawsze była wojna, od początku historii. Tak się nie mówi o sytuacji, w której zginęły tysiące Palestyńczyków".
Mam wrażenie, że Hołownia nie mówi tego, co widzi i co czuje, tylko wpisuje się w punkt widzenia UE i Stanów Zjednoczonych. Widzę natomiast, że wśród polityków Lewicy jest dużo więcej odwagi, żeby nazywać rzeczy po imieniu i mówić, co się w Gazie naprawdę dzieje. Oni nie próbują ślizgać się po powierzchni, tylko chcą zajrzeć głębiej - stwierdza Almughanni.
Filmowiec nie sprecyzował, kiedy i w jakich okolicznościach miała paść niefortunna wypowiedź Hołowni.