"Tu właśnie jest Polska - o tej godzinie i w takich właśnie miejscach, gdzie są zakłady pracy; szczególnie te, które mają w perspektywie problemy - że może być przeniesiona produkcja, mogą być problemy z zaopatrzeniem, czy tak jak choćby w moim Szczecinie - stocznia, która upadła" - powiedział dziennikarzom Napieralski.
Od 5.30 kandydat wręczał ulotki wchodzącym do zakładu pracownikom. "Proszę o głos" - mówił, życząc miłego dnia i wszystkiego najlepszego. U sprzedawcy przed fabryką kupił siatkę jabłek. Mimo deszczu, chodził bez parasola.
Prawie nikt z wchodzących do zakładu setek pracowników nie zatrzymał się, aby dłużej porozmawiać z Napieralskim. Kobieta, która podziękowała za ulotkę, dziennikarzom powiedziała, że "zastanowi się", czy poprzeć w wyborach kandydata lewicy. Inny pracownik, na pytanie Napieralskiego, "czy wszystko się podoba", odrzekł, że nie wszystko. Kandydat zapewnił, że postara się, aby było lepiej. Ktoś powiedział "precz z komuną". Niektóre ulotki trafiały do koszy na śmieci, inne pracownicy brali ze sobą.
Choć przed bramą fabryki nie było miejsca na polityczne dyskusje, Napieralski jest przekonany o skuteczności takiej formy kampanii i zamierza ją powtarzać w innych miejscach Polski.
"Ludzie widzą, że są politycy, którym zależy; że przyjdą właśnie rano i chociaż przez chwilę, przez 30 sekund czy minutę, przekażą ulotkę, życzą dobrego dnia i powiedzą: jestem z wami. Wiem jak to jest, sam pracowałem w dużej firmie, pracowałem i wstawałem na zmiany; było to miłe, gdy ktoś rano podszedł z ulotką i powiedział coś miłego. Uważam, że trzeba być w każdym miejscu i trzeba być z ludźmi. Ja jestem" - zadeklarował polityk.
Jego zdaniem, przy okazji wyborów prezydenckich należy przypomnieć o problemach: ludziach, którzy mogą stracić pracę, czy zakładach, które mogą stracić kontrakty. Nawiązał do planów włoskiego koncernu Fiata, który planuje produkcję nowej wersji fiata pandy nie w Tychach, a we Włoszech. Pytany o związek między planami włoskiego koncernu a kompetencjami prezydenta Napieralski podkreślił, że mówienie o takich problemach to także jeden z celów kampanii wyborczej.
"Kampania wyborcza ma dwa cele. Jeden to oczywiście wygrana kandydata w wyborach prezydenckich, ale druga funkcja takich wyborów to również przypominanie o różnych problemach. Zawsze w kampaniach przewijają się tematy niezwiązane z daną kampanią wyborczą czy z kandydowaniem na dany urząd. Ale warto, żeby przypominać o problemach, które w Polsce są i które można rozwiązywać, bo często o nich zapominamy" - wyjaśnił kandydat.
Pytany o ocenę aktywności polskiego rządu w sprawie wpłynięcia na włoski koncern, by nadal produkował pandę w Tychach, Napieralski powiedział, że "zawsze warto rozmawiać i zawsze tych rozmów powinno być jak najwięcej; należy przekonywać potencjalnych inwestorów czy koncerny, dawać różnego rodzaju paletę możliwości, aby ta produkcja została tu w Polsce, aby dodatkowa produkcja przyszła do Polski, bo to są miejsca pracy".
"Lepiej czasami wstawać o 4.30 do pracy niż nie wstawać w ogóle, bo nie ma pracy. To byłoby najgorsze. Stąd dzisiaj moja obecność tu. Takich obecności planuję w czasie taj kampanii jeszcze bardzo, bardzo dużo" - zapewnił Napieralski.
Szef SLD przebywał w woj. śląskim od środy. Wcześniej spotkał się m.in. z górnikami z kopalni "Halemba". Na czwartek zaplanował jeszcze m.in. złożenie kwiatów na grobie wicemarszałek Senatu Krystyny Bochenek, która zginęła w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
Lewicowy kandydat na prezydenta, szef SLD Grzegorz Napieralski, przekonywał w czwartek do swojej kandydatury pracowników fabryki samochodów Fiata w Tychach, zmierzających do pracy na poranną zmianę. "Tu właśnie jest Polska" - mówił kandydat.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama