Pełne imię i nazwisko obrońcy z Hondurasu brzmi: Oscar Boniek Garcia Ramirez, ale w oficjalnych składach zawodnik Olimpii Tegucigalpa - czołowy zawodnik drużyny narodowej - figuruje jako Boniek Garcia.

Reklama

"Słyszałem o tej sympatycznej historii. Podobno jego tata był moim wielkim fanem. Do tego stopnia, że dał swojemu synowi na imię Boniek. Chłopak urodził się w 1984 roku. To rzeczywiście był dobry okres w mojej karierze. Zdobyłem wówczas z Juventusem mistrzostwo Włoch, Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar Europy" - powiedział w rozmowie z PAP Zbigniew Boniek.

Trzykrotny uczestnik mistrzostw świata (1978, 1982, 1986) żałuje, że do tej pory nie miał okazji spotkać się z reprezentantem Hondurasu.

"Powinienem pojechać do RPA i dać mu swoją koszulkę. Niestety, mam kilka ważnych spraw, dlatego zabraknie mnie na mundialu. Cały czas jednak pamiętam o nim. Jeśli tylko nadarzy się okazja, na pewno spotkam się z nim i wręczę jakąś pamiątkę. Na razie będę życzył temu piłkarzowi jak najlepszego występu w RPA" - zapowiedział Zbigniew Boniek.

Reklama

Oprócz reprezentanta Hondurasu, były piłkarz m.in. Widzewa Łódź, Juventusu i Romy będzie trzymał kciuki za Argentynę i Holandię.

"Niemal wszyscy typują do końcowego triumfu kogoś z czwórki: Brazylia, Hiszpania, Anglia, Włochy. Dlatego ja szukam innego rozwiązania. Z przyjemnością spojrzę na grę Argentyńczyków i Holendrów. Pierwsi mają właściwie wszystko, przede wszystkim fantastycznych napastników. Z kolei Holandia zagra bez presji, co w połączeniu z takimi zawodnikami, jak Wesley Sneijder i Arjen Robben może przynieść świetne efekty" - podkreślił Boniek.

Według 80-krotnego reprezentanta Polski, mistrzostwa w RPA będą bardzo widowiskowe. "Spodziewam się naprawdę ciekawego turnieju. Z prostego powodu. Piłkarze są zmęczeni długim sezonem w swoich ligach, dlatego nie będą w stanie biegać na pełnych obrotach przez 90 minut. Na dodatek na dużej wysokości. W efekcie na boisku będzie sporo miejsca, zobaczymy więcej akcji i sytuacji podbramkowych" - stwierdził.

Zawodnicy, szczególnie bramkarze, zgodnie narzekają na oficjalną piłkę mistrzostw - Jabulani. "Wcale się nie dziwię. Mam taką piłkę w domu, gram ze swoim wnukiem. Bramkarzowi nie będzie wesoło, gdy rywal kopnie Jabulani z 17-18 metrów. Trudno ją złapać. Z drugiej strony pamiętajmy, że właśnie w tym kierunku zmierza futbol. Gra jest coraz szybsza, podobnie jak piłki. Bardzo różnią się od popularnych <<piątek>>, którymi graliśmy np. w MŚ w 1982 roku. Nic dziwnego, że bramkarze coraz częściej decydują się na piąstkowanie, a nie łapanie" - zakończył Zbigniew Boniek.