Według Karola punktem wyjścia do takich wniosków jest "zaakceptowanie, że gospodarka jest zależna od przyrody, a nie na odwrót". "W końcu to przyroda stanowi kapitał, na którym opiera się kapitalizm. Świadczą o tym dziewicze lasy tropikalne" - podkreślił.

Reklama

Zdaniem brytyjskiego następcy tronu finansowe rekompensaty dla krajów, w których znajdują się lasy tropikalne i które ograniczą ich wycinanie, oznaczałyby, że nie będą one tak zależne od dziedzin gospodarki wymagających wylesiania. Poza tym dzięki "innowacyjnym instrumentom finansowym i długoterminowym inwestycjom (...) wielkie powierzchnie, już zdegradowane, mogłyby zostać przywrócone i pomnożyć produkcję żywności".

W opinii Karola coraz częściej taka inicjatywa jest postrzegana jako sposób na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i "zyskanie cennego czasu w naszej walce z katastrofą, jaką jest ocieplenie klimatu".

Podkreśla następnie, że rekompensaty są tylko częścią rozwiązania i same nie wystarczą, ponieważ problemem jest podejście współczesnych ludzi do gospodarki i przyrody. "(...) coraz mniej postrzegamy nasze trudności takimi, jakie są, to znaczy będącymi rezultatem utraty równowagi i harmonii z rytmami przyrody, jej cyklami i jej ograniczonymi zasobami" - pisze książę Walii. "Fakt, że postrzegamy gospodarkę jako odseparowaną od przyrody, jest tylko jednym z objawów tej dysproporcji" - podsumowuje autor artykułu.

Książę Karol w 2007 roku zainaugurował projekt Rainforests. Jego celem jest po pierwsze opracowywanie zachęt dla krajów, w których znajdują się lasy tropikalne, by spowolniły wylesianie, a po drugie wskazywanie związków między tym procesem i zmianami klimatu.