Poprzedni bilans mówił o 20 ofiarach śmiertelnych, lecz minister zdrowia w prowincji Sindh Sagheer Ahmad uprzedzał, że wielu rannych jest w stanie krytycznym, toteż liczba zabitych może wzrosnąć. Minister spraw wewnętrznych prowincji oświadczył, że "był to atak samobójczy, do którego doszło w jednym z namiotów ustawionych wzdłuż drogi".
Miejscowa telewizja pokazywała wybuch, do którego doszło na jednej z głównych ulic w mieście, oraz jadące na miejsce wydarzenia karetki. Na ulice Karaczi z okazji święta wyszło, jak pisze AFP, niemal 50 000 pielgrzymów szyickich. Zaraz po wybuchu niektórzy uczestnicy procesji zaczęli strzelać w powietrze i rzucać kamieniami w policjantów i siły paramilitarne, które miały pilnować bezpieczeństwa procesji.
Burmistrz Karaczi Mustafa Kamal zaapelował do uczestników procesji o spokój: "Pragnę zaapelować do ludzi, do moich braci i starszyzny, aby zachowali spokój. Słyszałem, że dochodzi do starć z policją i służbami medycznymi. Proszę, nie róbcie tego. Tego właśnie chcą terroryści. Chcą, aby to miasto po raz kolejny stanęło w płomieniach".
Z powodu Aszury - święta obchodzonego 10. dnia pierwszego miesiąca kalendarza muzułmańskiego dla upamiętnienia męczeńskiej śmierci Al-Husajna, wnuka Mahometa - w całym Pakistanie zaostrzono środki bezpieczeństwa. W czasie obchodów często dochodzi do starć między stanowiącymi w Pakistanie większość sunnitami a mniejszością szyicką, dla której jest ono szczególnie ważne.
Niekiedy szyicka mniejszość staje się celem ataków radykałów sunnickich w trakcie takich uroczystości. Do zamachu samobójczego na szyitów doszło w niedzielę w mieście Muzaffarabad, w administrowanej przez Pakistan części Kaszmiru. W następstwie zamachu zginęło siedem osób, a 60 zostało rannych.