Polański przebywa od wielu miesięcy w areszcie domowym w swojej willi w szwajcarskiej miejscowości Gstaad, oczekując na wynik postępowania w sprawie grożącej mu ekstradycji do Stanów Zjednoczonych.
Jak poinformowali w sobotę przedstawiciele szwajcarskich władz federalnych, Sarkozy i Leuthard odbyli dzień wcześniej rozmowę telefoniczną, dotyczącą planowanej na czerwiec wizyty szefowej szwajcarskiego państwa we Francji. Jednym z wątków rozmowy, według tego samego źródła, miał być dalszy los Romana Polańskiego.
"Pani prezydent Leuthard poinformowała prezydenta francuskiego o stanie procedury ekstradycyjnej, dotyczącej trwającego w USA procesu przeciw Romanowi Polańskiemu" - napisała w sobotnim komunikacie prasowym rzeczniczka szwajcarskiego ministerstwa gospodarki Evelyn Kobelt. Pani prezydent Szwajcarii pełni jednocześnie funkcję szefowej tego ostatniego resortu.
Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca Polańskiemu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Reżyser spędził 42 dni pod obserwacją psychiatryczną, ale przed zakończeniem postępowania wyjechał do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia. We wrześniu ubiegłego roku został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania.
Podczas trwającego od środy w Cannes festiwalu filmowego wielu filmowców podpisało petycję autorstwa francuskiego filozofa i publicysty Bernarda-Henry Levy'ego na rzecz uwolnienia Polańskiego. Sygnatariuszami jej są m.in. Jean-Luc Godard, Agnes Varda i Bertrand Tavernier. Według agencji AFP, podpisania tej petycji odmówił natomiast znany amerykański aktor, też goszczący w Cannes, Michael Douglas. "Nie sądzę, by było właściwe, gdybym jako Amerykanin podpisał petycję w obronie kogoś, kto złamał prawo (Stanów Zjednoczonych)" - zadeklarował.
W piątek pojawiły się nowe oskarżenia o charakterze obyczajowym przeciw polsko-francuskiemu reżyserowi. Brytyjska aktorka Charlotte Lewis oświadczyła wtedy, że jako 16-latka była molestowana seksualnie przez Romana Polańskiego. Miało to nastąpić na początku lat 80. w trakcie kręcenia filmu "Piraci", w którym zagrała niewielką rolę. Bliższych okoliczności zdarzenia Lewis nie ujawniła. Jej adwokatka Gloria Alfred oświadczyła dziennikarzom, iż aktorka jest gotowa złożyć zeznania pod przysięgą.