Wojskowa parada trwała półtorej godziny. Żołnierze maszerowali z dumnie podniesionym czołem, a pozdrawiał ich z trybuny honorowej sam King Dzong Il. Potem jechały samochody pancerne, armaty, czołgi i oczywiście rakiety różnego rodzaju.

Przywódca Korei Północnej głodzi swój naród tylko po to, żeby resztkę pieniędzy przeznaczyć na zbrojenia. Jego armia liczy 1,2 mln żołnierzy i jest pod tym względem czwarta na świecie. Więcej wojska mają tylko Chiny, USA i Indie.

Jednak według ekspertów, północnokoreańskie wojsko to kolos na glinianych nogach. Nie ma pieniędzy na wyżywienie żołnierzy, brakuje paliwa i części zamiennych do okrętów, samolotów i czołgów. Mimo to armia Kim Dzong Ila mogłaby zmieść z powierzchni ziemi stolicę Korei Południowej - Seul.