Na szczęście okazało się, że nikomu nic się nie stało i nie były potrzebne karetki, które natychmiast zjawiły się w mieście Folkestone. Jednak część budynków ma spore rysy na ścianach. Amerykańskie czujniki zarejestrowały, że wstrząsy miały siłę 4,7 stopnia w skali Richtera, a epicentrum trzęsienia znajdowało się sto kilometrów na południowy-wschód od Londynu.
Mieszkańcy Folkenstone do tej pory nie mogą się uspokoić. Opowiadają, że ziemia zaczęła drżeć około godz. 9.15, a wszystko trwało mniej więcej 15 sekund. Gdy wszystko ucichło, ludzie wylegli na ulice i zaczęli nasłuchiwać wiadomości w przenośnych radiach na baterie. A to dlatego, że w całym mieście nie ma prądu.
Brytyjczycy są zdumieni, nie pamiętają takich wstrząsów. Ostatnie tak mocno odczuwane trzęsienie ziemi w rejonie Wielkiej Brytanii było 76 lat temu. Jednak wtedy epicentrum znajdowało się na Morzu Północnym, a nie na stałym lądzie.