Żadna z brytyjskich partii politycznych nie zdobyła zdecydowanej przewagi w czwartkowych wyborach powszechnych. Ogłoszone wkrótce po zamknięciu lokali wyborczych wyniki exit polls prognozują - jak mawiają Anglicy - "zawieszony parlament", w którym nikt nie będzie miał wyraźniej większości.

Reklama

Tak było już po poprzednich wyborach i przez 5 lat Wielką Brytanią rządziła koalicja - pierwsza od czasu drugiej wojny światowej. Konserwatywny premier David Cameron obiecywał sobie, że po tych wyborach zdoła utworzyć rząd jednopartyjny.

To umożliwiłoby mu przeprowadzenie unijnego referendum w 2017 roku - tak jak obiecał. Prognoza daje najwięcej głosów Konserwatystom, jednak za mało, by mogli rządzić samodzielnie.

Tymczasem Partia Pracy zdobędzie znacznie mniej od Konserwatystów miejsc w Izbie Gmin, może jednak liczyć na poparcie wszystkich innych sił lewicowych, ze szkockimi nacjonalistami na czele. Ed Miliband mógłby więc zostać premierem.

Exit polls wskazują, że największym przegranym brytyjskich wyborów będzie antyunijny UKIP. Za sprawą jednomandatowej ordynacji wyborczej,być może będzie mieć tylko dwóch posłów, choć jeszcze wczoraj miał 13-procentowe poparcie elektoratu.

Według exit polls, Partia Pracy uzyskała 239 mandatów, Szkocka Partia Narodowa - 58, a Liberalni Demokraci - 10. Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), eurosceptyczne ugrupowanie Nigela Farage'a zdobyło dwa miejsca w parlamencie, podobnie jak Zieloni.

W brytyjskim parlamencie jest 650 miejsc.

PAP/EPA / ROBERT PERRY
Reklama

Pierwsze wyniki już po... 49 minutach. Spór o exit polls

Już 49 minut po zakończeniu głosowania w brytyjskich wyborach do Izby Gmin, pierwszy okręg wyborczy ogłosił wynik. Jak w każdych wyborach od 1992 roku, rekordzistką w szybkości liczenia okazała się komisja wyborcza w Sunderland w północno-wschodniej Anglii.

Wyborcy w Sunderland wyraźnie ukarali poprzedni rząd: konserwatysta zajął dopiero trzecie miejsce, za kandydatem UKIP, a liberał niemal znikł z pola widzenia.

Tymczasem politycy kwestionują prognozę wyborczą opartą na badaniu exit poll instytutu MORI zleconym przez trzy główne sieci telewizyjne. Najgłośniej protestują właśnie Liberalni Demokraci, których ta prognoza redukuje do garstki 10 posłów. Ich były lider Paddy Ashdown powiedział w studiu BBC: Jeśli ten exit poll ma rację, to publicznie zjem swój kapelusz.

Najmłodsza posłanka od prawie 350 lat

Będzie najmłodszą posłanką do brytyjskiego parlamentu od prawie 350 lat. 20-letnia studentka Mhairi Black, reprezentująca Szkocką Partię Narodową, została wybrana w okręgu wyborczym Paisley i Renfrewshire South. Pokonała miejscowego szefa kampanii wyborczej Partii Pracy Douglasa Alexandra. Dostała 6 tysięcy głosów więcej niż on.

Z badania exit poll wynika, że Szkocka Partia Narodowa zdobyła 58 na 59 możliwych mandatów.

Najmłodszym deputowanym brytyjskiego parlamentu w historii był książę Christopher Monck, wybrany w 1667 roku do Izby Gmin w wieku 13 lat.

ZOBACZ TEŻ:Wybory w Wielkiej Brytanii. "Wyrównany wyścig aż do samej mety">>>