- Uzgodniliśmy i podpisaliśmy konkretną umowę, która zobowiązuje obie strony, aby współpracowały jeszcze ściślej. Pan minister Kowalczyk wręcz mówił o stworzeniu czegoś w rodzaju jednostek szybkiego reagowania. Dzięki współpracy inspekcji ochrony środowiska, policji i ewentualnie służb celnych i finansowych chcemy efektywniej, szybciej i mocniej reagować na mafie śmieciowe– powiedział Brabec dziennikarzom.

Reklama

Zapowiedział, że po wcześniejszym porozumieniu z ministerstwem spraw wewnętrznych i policją chce stworzyć specjalną grupę, która będzie zajmować się przestępczością w dziedzinie środowiska.

Przykładem takiej działalności jest - według agencji CTK - sprawa beczek z 650 tys. litrów niebezpiecznych odpadów, które znaleziono w Starym Mieście koło Frydku-Mistku i Boguminie koło Karwiny. Najprawdopodobniej przywiozła je tam polska firma. Zdaniem Kowalczyka transgraniczna przestępczość widoczna jest także w Polsce, dokąd trafiają nielegalne odpady z Wielkiej Brytanii, Niemiec, a także z Czech.

- W Polsce w zeszłym roku przyjęliśmy ustawę o odpadach. Spowodowało to, że nasza inspekcja ochrony środowiska ma pracowników, którzy wykonują służbę przez 24 godziny na dobę i są przygotowani wspólnie z celnikami i policją reagować na tego typu przypadki – powiedział Kowalczyk. Jego zdaniem utworzenie wspólnej grupy z Czechami pomoże chronić oba kraje przed nielegalnymi odpadami.

Ministrowie mówili także o problemie silnego światła z dziesięciohektarowej szklarni firmy Citronex, która znajduje się koło Bogatyni. Czeskie ministerstwo ochrony środowiska otrzymało w ostatnich miesiącach skargi od samorządu w Libercu. Polska firma wybudowała szklarnie, z której światło widoczne było w 2015 roku z odległości 60 km. W 2016 roku firma zainwestowała 1 mln euro w system zasłaniający światło. Zdaniem Citronex system był skuteczny w 97 proc. Ostatnio jednak nie działa, co krytykuje czeska strona.

Reklama

- Technicznie to nie powinien być problem. Dłuższy czas dobrze to funkcjonowało i dopiero przed kilkoma miesiącami zaczęły się skargi ze strony regionu – powiedział Brabec. - Niczego nie możemy nakazać. Od rokowań z firmą zależy, co ustalimy – stwierdził Kowalczyk. Zwrócił uwagę, że nie ma norm polskich ani europejskich, które regulowałyby emisję światła i zapowiedział rokowania z firmą.