23-letnia kobieta, którą zaatakowano w czwartek w pobliżu stacji kolejowej w mieście Unnao na północy kraju - w stanie Uttar Pradeś, miała poparzenia całego ciała, sięgające aż 95 proc. Przyczyną śmierci było zatrzymanie pracy serca.

Reklama

W grupie napastników, którzy postanowili uniemożliwić 23-latce złożenie zeznań przed sądem, był też mężczyzna, który przed rokiem ją zgwałcił - donoszą indyjskie media. Sprawca zmusił młodą kobietę do czynności seksualnych, przykładając jej lufę naładowanego pistoletu do skroni. Do gwałtu doszło w 12 grudnia 20198 r., ale 23-latka zawiadomiła policję w Unnao o tej napaści seksualnej dopiero w marcu.

Gwałciciel został aresztowany zaraz po złożeniu zeznań przez kobietę. Wypuszczono go w ubiegłym tygodniu za kaucją .

Uttar Pradeś jest jednym z najludniejszych stanów w Indiach. Prowincja ta zajmuje czołową pozycję w statystykach przemocy i napaści seksualnych wobec kobiet - pisze Reuters. W 2017 r. zgłoszono tam 4,2 tys. przypadków gwałtów. Nie wiadomo, ile zajść pozostaje poza wiedzą organów ścigania.

Brutalny atak na 23-latkę, która chciała dochodzić w sądzie sprawiedliwości, zbulwersował indyjską opinię publiczną, coraz bardziej wyczuloną na przypadki przemocy wobec kobiet.

To zresztą kolejny przypadek, gdy sprawcy używają ognia, by uniemożliwić ofierze gwałtu, dochodzenie sprawiedliwości. W piątek w Hajdarabadzie, stolicy stanu Andhra Pradeś w środkowo-południowych Indiach, policja zastrzeliła czterech mężczyzn podejrzanych o zgwałcenie i zabicie w zeszłym tygodniu 27-letniej kobiety. Podejrzani zostali zatrzymani przez policję i w piątek rano doprowadzeni na miejsce zbrodni w celu przeprowadzenia wizji lokalnej. Mężczyźni zostali zastrzeleni, gdy próbowali odebrać broń funkcjonariuszom i uciec - informował portal BBC News.

Reklama

Zwęglone szczątki zamordowanej kobiety zostały znalezione 28 listopada. Odkrycie wywołało oburzenie opinii publicznej w Indiach, a także protesty przeciwko bezczynności policji.

Indyjski kodeks karny zaostrzono w 2013 roku, po wielomiesięcznych protestach ulicznych wywołanych przez bestialski gwałt na studentce fizjoterapii w grudniu 2012 roku. Protestujący domagali się m.in. zmian w prawie i w podejściu policji do ścigania przestępstw na tle seksualnym. Nowe przepisy nakładają karę minimum 20 lat więzienia i maksymalnie dożywocia lub śmierci przy gwałtach zbiorowych oraz za gwałt, którego skutkiem był zgon ofiary lub jej stan wegetatywny.

W Delhi liczba zgłoszonych gwałtów wzrosła trzykrotnie w porównaniu z 2012 rokiem. Zdaniem policji kobiety częściej zgłaszają gwałty dzięki zmianom przepisów, protestom i kampanii medialnej w przełomowym 2012 roku.

Jednak w Narodowym Badaniu Zdrowia Rodziny, przeprowadzonym na zlecenie rządu na przełomie 2015 i 2016 roku, szacuje się, że 99,1 proc. napaści seksualnych w Indiach wciąż nie jest zgłaszanych.