Sankcje USA dotyczą operatorów statków prowadzących prace na głębokościach 30 metrów i większych. Obejmują zakaz wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych oraz zamrożenie środków. W konsultacji z ministerstwem finansów departament stanu USA ma 60 dni na przedstawienie Kongresowi listy podmiotów, które obejmą sankcje.

Reklama

Z obawy przed nimi specjalistyczna szwajcarska firma Allseas, która układa ostatnie kilkaset kilometrów Nord Stream 2, wstrzymała swój udział w projekcie. Ogłosiła to jeszcze przed podpisaniem w piątek ustawy przez prezydenta USA Donalda Trumpa.

Krok taki przewidział John Herbst z Rady Atlantyckiej (Atlantic Council). Podczas czwartkowej debaty w tym think tanku w Waszyngtonie oceniał, że "kara za dalsze prace jest tak wysoka, ze myślę, że powinniśmy oczekiwać, że (Allseas) się wycofa".

Równocześnie zauważył, że Zachód nie wie, jaką technologią dysponują Rosjanie. W ocenie byłego ambasadora USA w Kijowie nie jest jednak "realistyczne oczekiwanie, że gazociąg będzie dokończony w rok czy dwa bez zaawansowanej zachodniej technologii".

O braku informacji na temat rosyjskiej technologii mówił też założyciel i przewodniczący Globalnego Ośrodka ds. Energii Rady Atlantyckiej Richard Morningstar. "Pytanie brzmi, (...), jak długo zajmie Gazpromowi znalezienie rosyjskiej firmy lub kogokolwiek, kto nie będzie bał się sankcji, by dokończyć gazociąg" – oświadczył.

Anna Froehlich z Rady Atlantyckiej zauważyła, że ustawa przewiduje pewne wyjątki; prezydent może nie egzekwować sankcji, argumentując to bezpieczeństwem narodowym lub tym, że działania statków związane są z naprawą bądź utrzymaniem gazociągu. "Wydaję mi się, że Rosja może położyć kiepski gazociąg i wezwać Allseas, by go naprawił" – spekulował Morningstar.

Eksperci nie wykluczają opóźnień, ale prognozują, że projekt zostanie dokończony. Rosjanie położyli już 2 tys. km gazociągu; ciężko sobie wyobrazić, by nie udało się dokończyć brakujących kilkuset kilometrów – powiedział PAP zastrzegający sobie anonimowość niemiecki ekspert. Projekt z pewnością będzie dokończony; pozostaje jednak kwestia czasu oraz ceny – zastrzegł z kolei w rozmowie z PAP dyplomata z rosyjskiej ambasady w Waszyngtonie.

Reklama

Bezpośrednią presję na Allseas wywierali amerykańscy senatorowie. Ted Cruz i Ron Johnson, którzy zabiegali o włączenie sankcji do ustawy o budżecie Pentagonu, napisali w czwartek list do szefa tej firmy Edwarda Heerema, w którym ostrzegli go, że jeśli "chociażby przez jeden dzień po podpisaniu przez prezydenta sankcji" Allseas wciąż "będzie prowadziła prace, to narazi się na dewastujące i potencjalnie zabójcze dla firmy prawne i ekonomiczne sankcje".

"Zakazy są natychmiastowe, a sankcje obowiązkowe (…) Mimo że raport zostanie przedstawiony po 60 dniach (od podpisania ustawy), narażacie się prawnie natychmiast od momentu podpisania" – zaznaczyli.

"Czas, by +Pioneering Spirit+ i +Solitare+ (statki Allseas zaangażowane w budowę Nord Stream 2 – PAP) znalazły inne wody do pływania" – wezwali na końcu listu.

Jak zauważa portal Bloomberg, Kongres "mógłby być ostrzejszy ze swoimi sankcjami". Amerykańscy parlamentarzyści nie zdecydowali się jednak zaprojektować ich tak, by dotyczyły wielu europejskich firm zaangażowanych w budowę Nord Stream 2, w tym m.in. austriackiego OMV oraz brytyjsko-holenderskiego koncernu Royal Dutch Shell.

Wart 11 mld dolarów Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej prowadzącej przez Bałtyk, z Ust-Ługi w Rosji do Greifswaldu w Niemczech, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Rosja wraz z jego uruchomieniem zamierza znacznie ograniczyć tłoczenie gazu tranzytem rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy.

Budowa NS2 już jest opóźniona; Dania dopiero pod koniec października wydała zezwolenie na ułożenie rury w swojej wyłącznej strefie ekonomicznej. Przeciwne budowie Nord Stream 2, którego budowa planowo miała zakończyć się przed końcem roku, są m.in. Polska, kraje bałtyckie, Ukraina i USA.