"Młoda kobieta z sześcio- czy ośmiomiesięcznym niemowlęciem wpadła ze łzami do sklepu i powiedziała: <Musicie zadzwonić na policję. Jakiś człowiek wszedł właśnie do biura Clinton, rozpiął płaszcz i pokazał nam bombę, przyklejoną taśmą do jego piersi>" - relacjonowała przed kamerą lokalnej telewizji WMUR świadek wydarzenia, Lettie Tzizik.

Reklama

Mężczyzna, który wziął zakładników w biurze Hillary Clinton w Rochester (stan New Hampshire),poddał się po sześciu godzinach konfrontacji z policją - poinformowały władze.

Wcześniej desperat, który domagał się rozmowy z senator Clinton, zwolnił wszystkich zakładników.

Stacje telewizyjne przekazały mężczyznę, który wyszedł z biura Clinton z podniesionymi rękoma i położył na ziemi paczkę, która może być bombą domowej roboty.