Dla niektórych te dni to jedno z najgorszych doświadczeń, jakie mogli przeżyć. Stracili dorobek życia. Drzewa, które dosłownie łamały się jak zapałki, niszczyły domy i samochody.
W piątkowy wieczór około 195 tysięcy mieszkańców miasta i okolic zostało pozbawionych prądu. Wszystko przez huraganowy wiatr, który chwilami wiał z prędkością 160 km/h.
Wichury na razie ustały. Ale mieszkańcy "miasta mgły" nie mogą na razie spać spokojnie. Meteorolodzy ostrzegają bowiem, że najgorsze dopiero nadejdzie. We wtorek i środę wichury mogą osiągać nawet 200 km/h.
Jednak huragan nie wszystkich przeraża. Niektórzy starają się wykorzystać go do... zabawy. Otaczające San Francisco zatoki zapełniły się pragnącymi wysokich fal surferami.