Ta runda umożliwiła nam zidentyfikowanie obszarów, w których przynajmniej na poziomie technicznym zbliżaliśmy się do siebie. Jednak Wielka Brytania nie chciała złożyć deklaracji w wielu fundamentalnych kwestiach - powiedział na konferencji prasowej Barnier. Jak tłumaczył, nie są to kwestie, z którymi UE dopiero teraz wychodzi, ale sprawy, które są zapisane precyzyjnie w deklaracji politycznej. Były one omawiane zdanie po zdaniu, punkt po punkcie z Borisem Johnsonem i jego zespołem. Były one zatwierdzone przez Izbę Gmin i Parlament Europejski - wskazywał Francuz.
Obszary, w których zdaniem strony unijnej postęp był rozczarowujący, dotyczyły zapewnienia równych warunków działania dla przedsiębiorstw po obu stronach kanału La Manche, ram zarządzania przyszłym porozumieniem w tym roli Trybunału Sprawiedliwości UE, standardów oraz kwestii rybołówstwa. Barnier podkreślił, że UE nie zaakceptuje sytuacji, w której postęp będzie dokonywany tylko w wybranych obszarach. Musimy znaleźć rozwiązania w najtrudniejszych tematach. Wielka Brytania nie może odmawiać przedłużenia okresu przejściowego i jednocześnie spowalniać rozmowy w ważnych obszarach - mówił. Jednym z najważniejszych zagadnień w przyszłych relacjach będzie zapewnienie równych warunków działania dla firm w Wielkiej Brytanii i UE. Chodzi m.in. o utrzymanie standardów środowiskowych, pracy czy dotyczących pomocy państwa, by jedna ze stron nie zdobywała przewagi, obniżając u siebie wymogi.
Według relacji Barniera negocjatorzy z Londynu cały czas powtarzają, że negocjacje odbywają się między dwiema równymi, suwerennymi stronami, w których każda musi suwerennie decydować o warunkach w dostępie do swojego rynku. Nie mamy z tym problemu, ale w negocjacjach musimy znaleźć najlepsze możliwe relacje między rynkiem, gdzie jest 66 mln konsumentów, i tym, gdzie jest ich 450 mln. Takie są realia - przypomniał, wskazując na dużo słabszą pozycję Wielkiej Brytanii.
Jak zaznaczył, porozumienie o wolnym handlu, z zerowymi taryfami i bez kwot na wszystkie produkty oznaczałoby bezprecedensowy dostęp Zjednoczonego Królestwa jako kraju trzeciego do jednolitego rynku UE. Nie będzie ambitnego porozumienia handlowego bez ambitnych gwarancji równych szans opartych na otwartej i uczciwej konkurencji - oświadczył unijny negocjator. Druga kwestia, w której obie strony są bardzo daleko od siebie dotyczy sposobu zarządzania przyszłym partnerstwem. UE zaproponowała ramy, aby wspólnie zajmować się wszystkimi obszarami współpracy. Wielka Brytania woli jednak szereg osobnych porozumień. "To prowadzi do ich dublowania, nieefektywności i braku przejrzystości - ocenił Barnier.
W ramach, które proponuje UE, są trzy punkty, które strona brytyjska odrzuca. Pierwszy dotyczy tego, by podstawa współpracy opierała się na takich unijnych wartościach, jak demokracja, praworządność, prawa człowieka czy walka ze zmianami klimatu. Drugi punkt dotyczy stosowania się przez Wielką Brytanię do Europejskiej konwencji praw człowieka. UE domaga się ponadto, żeby Londyn zadeklarował uznawanie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie dotyczące wymiany danych osobowych. To ma szczególne znaczenie, jeśli chodzi o naszą przyszłą współpracę policyjno-sądową w sprawach kryminalnych - tłumaczył Barnier. Ostatnim dużym obszarem, co do którego nie ma zgody, jest rybołówstwo. Unijny negocjator ubolewał, że strona brytyjska nie przedstawiła tekstu prawnego porozumienia w tym obszarze. UE nie zgodzi się na żadne przyszło partnerstwo ekonomiczne, które nie zawiera zrównoważonego, długoterminowego rozwiązania ws. rybołówstwa. To powinno być absolutnie jasne dla Wielkiej Brytanii - oświadczył Barnier.
Przed negocjatorami zostały jeszcze tylko dwie rundy rozmów przed przeglądem postępów z udziałem liderów, który ma się odbyć w czerwcu. Wielka Brytania odmawia wystąpienia z wnioskiem o przedłużenie okresu przejściowego, który wygasa z końcem tego roku. Umowa musi być gotowa jednak znacznie wcześniej niż 31 grudnia, żeby obie strony miały czas na jej ratyfikacje.