"To już nie chodzi o Gruzję. To dotyczy Ameryki, jej wartości" - tłumaczył w CNN prezydent Gruzji, Micheil Saakaszwili, co w języku dyplomacji znaczy jedno: pomóżcie nam. "Jesteśmy narodem kochającym wolność, który jest obecnie atakowany" - mówił, dowodząc, że rosyjskie wojska prowadzą wojnę na terytorium Gruzji.

Reklama

Pentagon zapewnił, że uważnie kontroluje sytuację, ma kontakt z gruzińskimi władzami, ale zaprzeczył, by poproszono ich o pomoc.

O konflikcie przez chwilę rozmawiali w Pekinie prezydent USA, George Bush, i premier Rosji, Władimir Putin. Miał on powiedzieć amerykańskiemu przywódcy, że bardzo trudno będzie powstrzymać licznych ochotników z Rosji przed wyjazdem do Osetii Południowej.

Prezydent USA, ustami swojej rzeczniczki Dany Perino, zapewnił Gruzję o poparciu USA dla integralności terytorialnej tego kraju. W piątek, późnym wieczorem polskiego czasu, Biały Dom wydał w końcu oficjalne oświadczenie. Condoleezza Rice zażądała w nim od Rosji "zaprzestania rakietowych i lotniczych ataków na Gruzję, poszanowania gruzińskiej jedności terytorialnej i wycofania swych sił wojskowych z terenu Gruzji".

Reklama

Amerykanie zdecydowali się też na negocjacje. Stany Zjednoczone wyślą na Kaukaz swojego przedstawiciela, który ma doprowadzić do zawieszenia broni - wynika z informacji przekazanych przez rzecznika Departamentu Stanu USA.

Ostatecznie do Gruzji uda się wspólna delegacja - amerykańsko-francuska. Francja, jako kraj przewodniczący Unii Europejskiej, będzie reprezentował w rozmowach Unię. Delegaci mają zamiar doprowadzić do zawieszenia broni w tym regionie.

Wezwania o powstrzymanie walk i jak najszybsze rozpoczęcie bezpośrednich rozmów przez strony konfliktu wystosowały już ONZ, NATO, USA i Unia Europejska. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie ostrzega, że "intensywne walki w strefie konfliktu w Osetii Południowej grożą przekształceniem się w wojnę na pełną skalę", która może "mieć niszczący wpływ na cały region".

Reklama

Konfliktem w Gruzji ma zająć się ponownie Rada Bezpieczeństwa ONZ. O sytuacji w tym regionie debatowała już wczoraj w nocy - sytuacja jednak wymknęła się dziś spod kontroli.

Prezydent Gruzji, który uważa, że Rosja wypowiedziała wojnę jego państwu, zapowiedział wycofanie wojskowego kontyngentu z Iraku. Gruzja uczestniczy w operacji w Iraku od sierpnia 2003 roku. Jej udział był bardzo wrogo traktowany przez Rosję.

W Iraku Gruzini mieli początkowo 850 żołnierzy. W maju ubiegłego roku władze w Tbilisi zwiększyły kontyngent do dwóch tysięcy.