Osobowości świata kina przybyły licznie na ostatnie pożegnanie idola, jakim był dla nich Belmondo. W ceremonii w kościele wzięli udział rodzina i przyjaciele zmarłego aktora, natomiast wokół kościoła zgromadziły się tłumy jego wielbicieli, którzy składali kwiaty i wieńce pod kościołem. Przy dźwięku bijących dzwonów, gdy kondukt żałobny wraz z trumną i wielkim zdjęciem Belmondo wyszedł na dziedziniec kościoła, tłum klaskał i wiwatował na cześć zmarłego.

Reklama

"On będzie tu na wieczność, pozostańmy radośni"

- On będzie tu na wieczność, pozostańmy radośni. Owacja zebranych podczas uroczystości jest najlepszym dowodem miłości, jaką go darzyliśmy - stwierdził Claude Lelouch, reżyser i przyjaciel zmarłego, który podczas mszy wygłosił laudację na jego cześć.

- Pożegnanie było bardzo proste i bardzo poruszające, pełne człowieczeństwa, jak Jean-Paul – stwierdził natomiast aktor komediowy Dany Boon.

Podczas ceremonii mowy wygłosili również: Pierre Vernier, siostra aktora Muriel Belmondo, a także Victor, wnuk Belmondo.

"Nie chciałby, żebyśmy dzisiaj płakali"

- Dużo się z nim śmiałem – stwierdził po uroczystości przyjaciel zmarłego, aktor Antoine Dulery. - Jean-Paul nie chciałby, żebyśmy dzisiaj płakali. Miał taki apetyt na szczęście i odwagę, że nie chciałby, abyśmy byli zbyt smutni. Nawet jeśli oczywiste jest, że jesteśmy - dodał.

Na pogrzeb przybył również wieloletni przyjaciel Belmondo, Alain Delon, który był nieobecny podczas hołdu narodowego zorganizowanego przez władze państwowe w czwartek na dziedzińcu Pałacu Inwalidów. Poruszającemu się o kulach aktorowi towarzyszył syn Anthony.